sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 9


Zoe's POV
I hoc w krzaczory hoc hoc hoc jak króliczki dwa... Tralalalala. Kicu Kicu. Tralala.
Spieprzyliśmy w krzaki jak jacyś bezdomni szukając żółtego śniegu. Ale go raczej nie znajdziemy w sierpniu. Usłyszałam za sobą krzyki gliniarzy i przyspieszyłam z truchtu do... Trochę szybszego truchtu...
- Zoe, szybciej! - Krzyknął Liam. Ja kurde nie poradzę że biegnę w moich nowych conversach po lesie. Było mi mówić co się będzie dziać to bym gumiaki ubrała! Nagle moje prawie chude nóżki zaplątały się w korzeń drzewa i runełam do przodu. Gdy już miałam jebnąć w ziemię, powodując różne tsunami oraz wstrząsy, ktoś mnie złapał. To Heri, mój wybawca. Ach, Haroldzie.
- Dziękuję Heri - uśmiechnęłam się do niego. Chłopak pomógł mi wstać.
- No do bidy ruskiej. Ruszcie dupska bo gliny nas złapiął! - Krzyknął szeptem Louis. Ogólnie to staraliśmy się zachowywać cicho ale coś nam to nie wychodziło... Ciekawe czemu?
- Tam są! Widzę ich! - Usłyszałam za sobą jakiś bardzo męski, pewnie murzyński, głos.
- Harry spierdalamy. Szybko! - Wzięłam go za rękę i pobiegliśmy do reszty.
- Chodźcie tu! - Wyszeptał Niall. Rozglądnełam się ale go nie zauważyłam... Gdzie on?! Oślepłam?
- Zoe chodź! - Harry wziął mnie za rękę i szybko potruchtałam za nim. "tu" okazało się być czymś w rodzaju jaskini... Witamy u jaskiniowców. Heloł.
- Cicho siedzieć! Może nas nie zna... - Liam zamknął się i kucnął. Koło nas najwidoczniej przebiegli gliniarze. No Niall, musze powiedzieć, niezła kryjówka. Pewnie byłeś najlepszy z chowanego...
- Poszli? - Wyszeptała Amy
- Tak, ale poczekajmy jeszcze chwilę.
I ta chwila się przeciągnęła do trzech godzin! I tak siedzimy w tej jaskini jak Flinstonowie.. ja będę Łilma a Haerri będzie Fred a Ams będzie Beti... albo nie ja będę Beti bo Wilma była ruda!
- Ej geniusze i mózgi operacji może byśmy wyszli z tego krateru? - rzuciła od niechcenia Ams.
- No w sumie możemy chyba...
I tak idziemy naszą zgrają misiów pand ja, Amy i Herri na przedzie, za nami Lou i Niall a na szarym końcu naszej watahy biedronek posuwali dupy Li i Zayn. I tak zapieprzamy pomału, aż nagle dojrzałam w gąszczu wielki neon... co kurwa, ja się pytam? I tak wytrzeszczam swój mózg, mały ale zawsze móżdżeg, żeby ogarnąć co to tak napierdala jaskrawym światłem w mroku żulskiego wieczora... i co me brzydkie oczy widzą? LIDL LIDL! Jesteśmy uratowani, biegnijmy do Paskala i Okrasy po żareło!
- Ej wierna trzodo chlewna, mam komunikat! - krzyknęłam i stanęłam na ogromnym głazie a lud usiadł na trawie.
- Więc oto Lidluś przed Nami! - zaczęłam niczym Putin - musimy się podzielić na dwie części. Jedna idzie do Lidla po zakupy a druga idzie jak najdalej w las i robi nam wygodny kemping! - ale dobrze, wypadłam aż sama się nie spodziewałam...
- Ok to ja proponuje - Wepchał mi się na kamyczek Liaś, no co za mózg operacji... - 1 grupa to będą laski, a druga to my czyli...
- Baletnice wiejskie! - oj Amuś, kocham cię
- Nie głupia, samce alfa
- No z tym kto tu jest samcem alfa to bym się spierała - oj dowaliłam im jak przykro...
- Dobra to wy laski alfa do Lidla, a my wiejskie chłopy do lasu. Za godzinę wyślemy po was kogoś! - uuu fakt łeb to ty masz ale jaj zero...
- jolo słag!

Amy's POV
Dałyśmy chłopakom nasze torby podręczne, biorąc ze sobą tylko portfele i smartfony. Kto wie, czy za nami cały czas nasz przyjaciel wojowniczy żul Nindża nie biegł za nami cały czas...?
- To lecimy. Obóz ma być taki, żeby można spać bezpiecznie, z dala od robactwa, a nie koc na ziemi.
- Jasne, o pani - powiedział Louis. No wie z kim się zadaje
- Zoe, ruszamy - wzięłam Cukri za rękę i poszłyśmy w stronę świętego neona.
- Uważajcie na siebie! - Wrzasnęła Cukrunia do chłopaków.
- Ty uważaj na siebie i Ams!
- Ja jestem zajebiście ostrożna! Po prostu jestem jak tam... - Kochana kaleka nie dokończyła, bo potknęła się o własne nogi i dup na żwir! Heri nadbiegł z pomocą.
- Wszystko ok?
- Bierz te łapy! Poradzę sobie! Nie potrzebna mi pomoc! - Wstała. Oooo.
- Heri wracaj do bydła i rozbijcie obóz!
- No dobra.
Dywan wrócił do bydła... Widzę że na prawdę mają niską pozycję krajową, skoro pozwalają mówić na siebie "bydło" no ale cóż. Dla mnie lepiej.
- Idziesz, Uni? - Spytała Kaleka.
- Idę, idę. No co ty. Ej patrz! Przeceny!
- Wbijamy na imprezkę!
I tak wbiłyśmy to Lidlunia. Cukri wyruszyła w magiczną podróż po wózek, a ja stanęłam koło mandarynek, niczym królowa... no chwila ja jestem królową! Na głowę położyłam banana, a do ręki wzięłam marchew. Akurat jakiś mój poddany przychodził obok
- Bądź pozdrowiony ubogi wieśniaku! - zawyłam do niego a on popatrzył na mnie takim wzrokiem pedofila, o w psią dupę to z innego królestwa przybył ten obwieś! Na szczęście przyszła Zoenia z wózkiem... weszła do niego i kazała się wozić, no ok. I tak robimy te zakupy, Zoe w tym wózku... dawno nie zrobiła nic głupiego..
- Wożę się pomału w mym mercedesie - krzyczała na cały supermarket. No i mówiłam, ona długo nie wytrzyma...
- wożę cie pomału - dołączyłam do tej nieudacznicy. Oj oj co z nas wyrośnie . I nagle nie oczekiwanie... wiecie co się stało? No kurwa poszłyśmy do kasy! I tak pakujemy już trzecią reklamówkę z zakupami i dzwoni ajfon Zołi. Oczywiście odbiera bo jak by inaczej.
- Hej . No..ok...już...płacimy i wychodzimy... no pa! - zakończyła tą interesting rozmowę.
- Kto cie tak napastuje telefonami?
- Liaś dzwonił i Zayn czeka pod Lidlem. Jak jakiś żul ale ok...
- Weź tą torbę no do cholery! - Powiedziałam wkurzona. Jezus. Nie widzi to coś, że trza pomóc?
- Chodź - Jeszcze mi będzie mówić co mam robić. Phi. Wyszłyśmy ze świętego Lidla i rzeczywiście, był Malik we własnej osobie. Opierał się o ścianę i palił papierosa. Nagle odwrócił głowę i spojrzał na nas.
- Hejka - uśmiechnął się i do nas podszedł... Zachowuje się on trochę dziwnie...
- Pomogę - powiedział i wziął ode mnie dwie torby z żarciem. Wredota pewnie sama chce zjeść. A to świnia.
- Dzięki - trzeba wyjść na normalną osobę i prawie kulturalną. Po drodze do biwaku wywaliłam się milion razy... Ale żyję! Mam wygodne martensy i nie da się w nich dednąć.
Malik dalej nas prowadził przez dzikie krzaczory, a ja się co raz bardziej bałam. Co raz ciemnej i w ogóle... A on dalej idzie i co chwilę jakby się uśmiecha. Pedofil zasrany.
- Za chwile będziemy w obozie.
Ale mnie to pocieszyło.
Po jakichś 5 minutach marszo-narzekania dotarliśmy... Soł... Na środku było ogromne ognisko. W około 7 pniaków. Jacy mocarze, wow. Po prawej zauważyłam dwa namioty... Tylko dwa. Już wiem jak będziemy spać! Ja i Zoe w jednym, a reszta, rób ta co chce ta!
- Co kupiłyście?
- Żarcie. Pianki, picio, chipsy i inne fajne rzeczy.
- Świetnie! - Zawył Louis.
- Jak śpimy? - Spytała Zoe. Jaki mózg operacji.
- Proponuje na leżąco... - Malik... Ja cię zabiję normalnie.
- Ja, Zoe, Niall albo jakiś chłopak w jednym, reszta w drugim.
- Czemu u was 3 osoby?
- Bo tak.
- Wy jesteście mniejsze i zajmujecie mniej miejsca więc to u was będą 4 osoby - Heri, jaki wymagający.
- Jezus Marja. Dobra. Zadowolony? U nas są 4 osoby. Kto?
- Ja! - Wrzasnął Louis. Chryste... Z N I M pod jednym dachem?!
- Ja! - Usłyszałam jak Niall woła. Oki jeden normalny.
- Ja będę za Louisa! - Heri ok... Już ty możesz być.
- Czyli Niall i Harry.
- Ok! Chodźmy coś zjeść - blondasek zgłodniał?

* 2 h później, przy ognisku*

- Chyba idę spać - Cukrusia wstała od ogniska. Kurde gdzie Gnomeo? Poszedł się wyszczać 5 minut temu...
- BUU!
Kurwa what...
- AA! - Usłyszałam pisk Cukrusi i śmiech tego idioty.
- LOUIS TY CHUJU! CO TY ZROBIŁEŚ?!
- Ale co...? - Spytał i już się nie śmiał. Przestał bo w tej chwili moja kochana i jedyna Zoe spadła na ziemię.
Zaczęła się trząść, nie mogła złapać tchu... ja i Malik pobiegliśmy szybko w jej stronę. Myślę, że jak Heri by tu był to by dawno tam poleciał, ale poszedł zerżnąć kloca... ok Gnom stoi tam i nie wie co robić, jak zwykle...
- Ok, Zoe, słyszysz mnie, głębokie oddechy, już w porządku... oddychamy, wdech i wydech - ja tu akcje ratowniczą przeprowadzam, a oni się gapią. Tylko Dywanik i Muzumanin chcą pomóc.

*20 minut potem*
Zoe poszła spać jest okej...
- Co to do kurwy nędzy było?! - Spytał (Przerażony?) Liam.
- Krótkie info do tego chuja o imieniu Louis. ZOE MIAŁA ATAK PANIKI CIOTO!

ZOE'S POV
Miałam atak, kurwa mać znowu. Ale to nie wróci oj nie. Dyskretnie wyszłam z namiotu i zobaczyłam, że Malik stoi pod drzewem i pali papierosa...
- um hej -
Co się z Tobą dzieje laska?
- Jezus Zoe jak się czujesz, wszystko okej? Tak się bałem - i mnie przytulił... fajnie tak.
- Przejdziemy się?
- Jasne, chodź - i tak szliśmy powoli gadając aż doszliśmy... tak doszliśmy, hehe, do jakiejś polanki, o luju, jak w jakimś filmie.
- Zoe możemy pogadać? - czego chcesz
- Yhm...
- No właśnie, ten ja cie lubię bardzo, bardzo cie lubie i tak pomyślałem - trzymajcie mnie bo jebnę... aka wieś
- też cie lubię - i go pocałowałam... tak, no lubię go, fajny jest z niego żyd czy jak mu tam...
Po serii pocałunków wzięliśmy się za ręce i ruszyliśmy z powrotem do obozu. 
************************************************************************************************************************************************************
HEJ HEJ I HEJ :D
Tutej Cukri i Uni. Jolo jolo hasztag słeg słeg
Szo tam u was misie ? Jak wam się podoba rozdział? Co myślicie o Zoe i Zaynie? Podajcie przykłady ich shippowanego imienia. Najlepszy komentarz wygrywa i będzie używany w rozdziałach ;)

CZYTASZ = KOMETUJESZ
KAŻDY KOMENTARZ MOTYWUJE DO PRACY SWEETIES :*

13 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Piszcie wasze ulubione cytaty z rozdziału ;D

niedziela, 18 stycznia 2015

libster Blog Awards

Pytania :)
1. Za co najbardziej cenisz chłopaków z 1D?
2. Ile czasu piszesz już swojego bloga?
3. Jakie miejsce chciałabyś odwiedzić najbardziej?
4. Ile masz lat?
5. Długo już jesteś na blogspocie?
6. Hobby?
7. Ulubiony film?
8. Ulubiona książka?
9. Imię?
10. Ulubiony przedmiot w szkole?
11. Co lubisz robić w wolnym czasie?

_Anga69_:
1. Za wszystko, za to jacy są, za to jak się zachowują. Za to że są sobą, za wszystko wszystko wszystko lovki kisski i uściski
2. A nwm ile ?!? Chuj by to wiedział
3. LONDYN LONDYN LONDYN LONDYN a czy mówiłam Londyn ??
4. Nie powiem......bo nwm
5. Jak już mówiłam chuj by to wiedział
6. Hobby komentowanie ludziu ogólnie to moda i spanie
7. Ulubiony film... hobbit 2 wersja ma i Uni
8. Ulubiona książka ?? Ja nie czytam... no chyba że fanfiction
9. Mam na imię Cukrusia wincie ojca, to jego wina
10. Nie mam... nie lubie szkoły
11. Ja w wolnym czasie spotykam się z Jednorożcem a co myśleliście ??

Interviever:
1. Za ich poczucie humoru, za to że są jacy są a nie inni ;)
2. Około 1 miesiąca... Coś ponad
3. Los Angeles i ogólnie usa
4. Matki się pytaj xD
5. No ponad miesiąc
6. Uwielbiam komentować (wszystko) i słuchać muzyki
7. Miasto Kości i Hobbit 2 - wersja moja i Cukri
8. Cała seria Dary Anioła
9. Jednorożec....
10. Przerwa...? A tak na serio to chyba wf...
11. Spotykać się z Cukri

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 8

Amy's POV
Wbiegłam do pokoju. Ok. Co by tu spakować? Od razu skierowałam się po walizkę. Pod łóżkiem trzymam trzy. Wyjęłam pierwszą lepszą. Kurde. Za mała. Dobra szukamy dalej. Położyłam się na podłodze.
- Jaki syf... O Boże - westchnęłam. Złapałak kolejną rączkę i okazało się, na szczęście, że to ta największa. Położyłam otwartą walizkę na łóżku. Na sam spód: Staniki, majtki, skarpetki, T-shirty, koszule, spodenki, spódnice, bluzki i inne duperele. Do plecaka włożyłam prostownicę, karbownicę, lokówkę, zestaw szczotek, tampony... Oż Cholera. Skończyły się a mi okres się zbliża. Trudno. Rzuciłam pustym pudełkiem po podpaskach do kosza ale oczywiście znając mój cel, wylądowała jakieś 10 m dalej. Myślę że jestem gotowa. Chwyciłam za klamkę... Ale... STOP! Ładowarka gdzie? No właśnie!  Ok to teraz jestem gotowa, chociaż... Gdzie mój telefon?! Gdzie to gówno?! Kurde spóźnimy się! A jest. Mam go w kieszeni, no spoko. Gdy tak trzymałam mojego smartfona w ręce i po prostu się na niego gapiłam, on zadzwonił.
- Ja pierdole! - Krzyknęłam przerażona. Ale jestem głupia - halo? Niall?
- Hej.
- Skąd masz mój numer?
- Od Harry'ego.
- Skąd ON ma mój numer?!
- Nie wiem. Ale słuchaj, zmiana planów. Przyjedziemy po was. To znaczy ja, Zayn i Liam. Będziemy za 5 minut pod waszym penthousem.
- Ok. A co się stało?
- Powiemy wam w drodze.
- Dobra pa - nie dając mu dojść do słowa rozłączyłam się.
- Amy, gotowa jesteś bo mamy jeszcze... O psia dupa pińć minut! - Zoe Krzyknęła z przedpokoju.
- Zoe słuchaj, chłopaki po nas przyjadą.
- Po co?
- Nie wiem. Dzwonił Niall i powiedział że będą za 5 minut. Więc proponuje i tak zejść.
- No dobra... Tylko jeszcze szybko buty spakuje.
- Cholera ja też!
Razem, do jednej torby, udało nam się spakować nasze najbardziej potrzebne pary butów.
- Dobra, Pospiesz się! - Krzyknęłam i wybiegłam z windy. I tak sobie stoje w tej windzie i już mam ten przycisk wcisnąć, aż nagle wbiega mój przyjaciel WOJOWNICZY ŻUL NINDŻA! Jezu,  kochany, i ma te swoje narzędzia do masturbacji... Tylko gdzie on to wkłada? Ten ciuluś zaczynał się do mnie zbilżać, a ja zaczęłam przygotowywać się do akcji. Aż tu nagle wchodzi Zoe do windy i wali go z piąchy w morde!

Zoe's POV
Jezus Maria. Jak go walnęłam w ten ryj to aż mnie ręka zabolała.
- Wypad! - Wrzasnęłam na niego. O dziwo, proszę państwa, nasz przyjaciel żul posłuchał królowej bagna i wyszedł. Królowa bagna, ale jednak króla! Amy spojrzała na mnie jak na jakąś idiotkę.
- Co?
- Nic... Wiesz może z kąd Harry miał mój numer telefonu?
- Ooo. To twój ma? A mój ma? Raczej tak... Ale w sumie. Nie wiem skąd ma twój. Może od kogoś. Może cię szpiegował. Może...
- Zoe ogarnij się.
- Ok.
Siedziałyśmy tak w ciszy. Zaraz. Coś mi tu nie pasi... Czemu... Się nie ruszamy?
- Może naciśniesz przycisk? Tak, ten magiczny, okrągły przycisk na dole. O mój Boże, siedzimy tu 3 minuty i się nie skapnełyśmy, że winda nie jedzie - powiedziałam.
- Bo nie nacisnęłyśmy guziczka.
Tak więc nacisnęłam przycisk i zjechałyśmy na dół. Szybko się wyzbierałyśmy i poszłyśmy w stronę wyjścia. Akurat gdy chwyciłam klamkę, na ulicy zauważyłam czarne auto. Czyli chłopaki już są. Świetnie. No to dobrze że ten konny zaprzęg zatrzymał się przed nami. Z automobilu wysiedli Harry i Niall, wzieli nasze walizki i kazali nam wsiadać do auta. Amy zajęła miejsce kierowcy a ja rozsiadłam się na posesi obok. Zauważyłam jak jeszcze przed wejściem Amy patrzy na Nialla. Coś się kroi... Powiedzieli sobie "cześć", ale ja wiem, że to nie jest takie zwykłe "cześć". To widać na 5 kilometrów jak oni się na siebie lampią. Chyba będę ich shippować. Oczywiście przywitałyśmy się z całą resztę cichym "hejka". Niall i Dywanik Łazienkowy bez sprzeciwu usiedli z tyłu na ziemy przed Liamem, Zaynem i Louisem. Jak się okazało, przyjechali wszyscy, a nie tylko trójka... Ja pieprze! Mina Lou na widok Amy - jak zwykle śliniący się menel... Amy, jak jakiś kierowca rajdowy, ruszła z miejsca z piskiem opon! Boże, prosze spraw aby ta idiotka nie zniszczyła nam całego życia w trzy sekundy, no prosze nigdy nie byłam zła... no może czasem... ale twojego syna nie zdradzałam to jest plus... Prawda? Ok walić to, ważne że jeszcze żyjemy...

Amy's POV
Czy tylko ja potrafię tu prowadzić samochód?! Ale poza tym... Chyba ja się wepchałam na miejsce kierowcy. Mógł prowadzić Liaś. Chociaż on nie zna drogi i...
- KURWA MAĆ, ZAKRĘT CIOTO! - Wrzasnęła Cukrunia. Z piskiem opon zwolniłam i "bezpiecznie" pokonałam zakręt.
- Czy z Amy za kółkiem na pewno dojedziemy na miejsce cali i ŻYWI? - Spytał Louis.
- Oj nie przesadzaj to przecież był jeden zakr...
- WYPADNIESZ Z DROGI! - Krzyknął Liam.
- ROZPRASZACIE MNIE! - Nie moja wina. To oni się mnie pytają o nieistotne rzeczy. No błagam. Umiem jeździć.

*1,5 h jazdy później*

- Liam zamień się ze mną. Błagam zaraz rozwalę samochód...
- Oo to samochód jeszcze jeździ...? - Spytał Niall przecierając sobie oczy ręką, bo spał. Boże. Ten jego zachrypnięty głos...
- Ok, zatrzymaj się gdzieś.
- Spookooo... - Powiedziałam trochę wolno, bo właśnie usłyszałam syrenę.
- JA PIERDZIELE, GLINY!
Dodałam gazu i spieprzaliśmy przed psami w tempie pendolino!
- Je nie mogę, Amy zabijesz nas!- darł się Harry. A ja szuuu szuuu, w boczną drogę i szu szu na rondzie się kręciłam trzy razy i w inną drogę! Po naszej syrence wirowały przekleństwa i bluzgi, najwięcej to się cukri darła i czemu mnie to nie dziwi? O luju, Dywan się nie zapiął i lata po całym samochodzie.
- Louis trzy miej go!- darł się liaś a Malik wyznawał miłość Zoe... aha? Spoko,  ludu, przecież was nie zabije... chyba...  dalej tak szusuje po tej dziurawej szosie,  a te gliny za mną, to ja będę mądra i pojadę w las i między drzewa!
- przygotować się do wysiadania!
Jakiś kilometr przed nami widziałam las. Ok jest zajebiście. Można tam iść i iść i iść i się dojdzie do domku... Dojdzie. Nieważne. Gliny nas gonią i szczerze mówiąc zaczynam się bać, bo jeśliby nas złapali to ja bym oberwała najmocniej. Bo ja prowadzę. Jeszcze mnie za pijaną wezmą. A dzisiaj tylko soczek bananowy wypiłam. Kurde. Zbliżamy się do lasu.
- Przygotujcie się, weźcie walizki, wsiadamy i spierdalamy w las ho ho daleko. Może babę-jagę spotkamy kto to wie. Znam z Zoe skrót i przez ten las można przejść do naszego domku. Pamiętasz go dalej? - Spytałam odwracając wzrok od jezdni na Cukrusię.
- No jasne.
- Okay... TOOO.... RAZ RAZ RAZ! RUSZAĆ SIĘ, WYSIADAMY!
Czułam się jakbym grała w filmie. Miałam nadzieję, że zaraz ktoś krzyknie "stop! Mamy to!" ale żaden reżyser tego nie zrobił za to usłyszałam syreny glin. Wzięłam moją torbę podręczną. Ogarnęłam że Liam miał dwie walizki i Niall. Najwidoczniej oni wzięli nasze.
- Biegniemy! Szybko! Tutaj! - i zanurkowałam w dzikie krzaczory.
==============================
HEJ hejcio hejka ♡♡
Z tej strony Uni i Cukri ze świeżutkim, nowiutkim, pachnącym rozdziałkiem! Mamy nadzieje że wam się spodoba miśki pamiętajcie żeby pisać komcie bo to nas bardzo motywuje  i sprawia że się cieszymy :D więc prosimy was o aktywność w komentowaniu. Inaczej będziemy zmuszone dać wam limit komentarzy :) Ale to nie wszystko mamy jeszcze dla was niespodzianeczkę!  Nowa zakładka w której ukazuje się domek na wsi :)

P.S. Jeszcze Liebster Blog Awards! *odpowiedzi dodamy dzisiaj, ale troszeczkę później*

Dzięki za nominacje ale to był pierwszy i ostatni raz gdy robiłyśmy takie coś :) jeśli macie do nas jakiekolwiek pytania to piszcie śmiało na tt :) <_anga69_> <interviever>
 Odpowiemy na każde pytanie. Bardziej ucieszy nas gdy zamiast spamu z nominacją napiszecie nam w komentarzu co myślicie o rozdziale i wasz ulubiony cytat czy sytuacja :) Zachęcamy też do komciowania w zakładce domek na wsi napiszcie nam jak wam się podoba:)
Ciao, Cukri i Uni

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 7

Zoe's POV
- Kurwa mać, szybciej kurna, szybciej, bo nas te dzikie sarny dogonią!- Tak,  wróciłam! I biegłam po korytarzu chatki czarownicy w koszuli zayna... ja pierdole, ale ja w niej sexy wyglądam, lepiej niż Malik - ten przydupas. I tak sobie biegnę mym szaleńczym pędęm kulawego, aż nagle TA WIELKA SARNA OCHRONIARZ ŁAPIE MNIE MIĘDZY NOGAMI I PODNOSI TO GÓRY! Ty zboczeńcu, nie wiesz z kim zadarłeś. Ja to nie rozmiękczony paluszek-dżdżownica idioto...
-Kurwa mać łapy precz ty pedofilu!- i co? Wykładzina i Muzumanin ruszają mi z pomocą . Phii ja jej nie potrzebuje. Mam Wacka - mojego patalizatora. I NIESPODZIANKA! TAKI SUPRAJS ŻE NIKT SIĘ NIE SPODZIEWAŁ!
- Gnomie z dżungli puszczaj mnie do cholery!
- Nie! - ooo tak chcesz się bawić? No to sie zabawimy. Wyciągam zza majtek WACKA! On się tego nie spodziewał i pierdykłam go tym paralizatorem a w co? A w jaja go pierdykłam! I co ja, nie mam cela?! Normalnie z tych jego spodni zaczęły lecieć iskry i jakiś podejżany pły... I podlatuje do mnie drugi osobnik, z wyglądu przydupas z mordy też... i ja jemu też PIERDYK w rozporek a z niego  takie dymy poszły że ho ho! TAK PROSZE PAŃSTWA, PODPALIŁAM FIUTA TEGO FACETA!
- Shrek ma większego niż ty ale nawet ten mały ci się na nic nie przyda! - i kto jest królem świata! I zaczęłam tańczyć me murzyńskie bansy radość..
- Szybko, Zoe, rusz się!
-Już ruszam! - pobiegłam za Herim i Zanem na zewnątrz gdzie czekała reszta naszej zbrodniarczej rodzinki.
- Gliny!
- Gdzie?! - oj Liaś jaki przestrach.
- No na ziemi, a ja butów nie mam...
Jakoś udało nam się ruszyć. Jak ciężko było. O Boże. Amy cały czas marudziła, że ją bolą nogi, aż w końcu Niall wziął ją na ręce. To znaczy ona wskoczyła mu na plecy i jakoś szedł. Zadziwiające. Podziwiam tego herosa.
- GLINY NA HORYZONCIE! - Wydarła się Ams patrząc na ulicę.
- Kurwa mać!
- Tutaj! - Krzyknął Heri - jakiś burdel, ale ok. Wy jesteście chyba przyzwyczajone.
- Nooo - Jednorożec ty cioto.
- Spieprzaj - powiedziałam i minęłam go w drzwiach jakieś kolejnej chatki baby-jagi. W środku było ciemno ale powiem szczerze... Przytulnie. Jakiś kominek, kanapa, kilka foteli, pufy i futrzasty dywan.
- Widzę rodzeństwo? - Spytałam Heriego. Ten udał że tego nie słyszał. Rozsiadłam się w fotelu ale za chwile wstałam.
- Malik oddaj mi sukienkę.
- Bierz - po prostu zdjął i mi ją rzucił. Boże.
- A ty mi koszule. Też może być teraz, skarbie.
Ooooo. Przesadziłeś. Skarbie to mówią jakieś mięczaki. Podeszłam i walnęłam go w ryj. Dobrze mu tak. Podeszłam do pierwszych lepszych drzwi i okazało się, że to łazienka. Zamknęłam się w środku. Zdjęłam już tą jego spoconą, przeze mnie, bluzkę. Koszule. Cokolwiek. Chwilę siedziałam w ciszy i słuchałam o czym wszyscy gadali. Coś w stylu "no to jest po nas" "eee tam. Będzie dobrze... Chyba" "ale mnie łeb boli" zachichotałam. To Amy, a kto inny.
- Cholera jasna... - Mamrotłam pod nosem. Właśnie dotarło do mnie co się stało. Uciekamy przed psami. Ubrałam szybko sukienkę i wparowałam do pokoju. Wejście smoka *czytaj Wejście Zoe*
- Wyjeżdżamy z tąd!
- Ale gdzie - Spytał zdezorientowany Liaś.
- Nie wiem. Gdzie kolwiek pijany idioto - spojrzałam na Amy, która leżała na kanapie i nagle podniosła się.
- Przecież mamy ten domek na wsi w Irlandii! - Krzyknęła. Tajna misja... To moja tanja misja oooo...
-Okej rozdzielamy się: laski idą do siebie, biorą potrzebne rzeczy, wy do siebie i spotykamy się koło stacji metra na Oxford Street za 30 minut zwarci i gotowi do drogi... - Wtf Niall jaki mózg operacji. No nie spodziewałam się
- Zoe jest okej? Dacie rade?- aha Li serio się tak o mnie troszczysz?
-Tak, pewnie w nas kurwa wątpisz? W nas - w dwie królowe?
- w was nigdy Chummy- powiedział do mnie Maliczek Króliczek, podszedł i cmoknął mnie w usta... mm...
- Oooo GORZKO GORZKO! - zawyła cała 5 idiotów. I już ten muzumanin podszedł do mnie i chciał się lizać, ale ja się nie dałam o nie. A ja PAC GO W MORDE.
- Zbierać dupy, wyruszamy!
Wszystko wyglądało jak jakaś ewakuacja. Chłopaki nas i tak odprowadzili pod sam penthouse, a my patrzyłyśmy za nimi jak stałyśmy przy drzwiach.
- Chodź. Musimy się spakować - powiedziała Amy i lekko pociągnęła mnie za rękę. Obie skierowałyśmy się do windy. Wszystko trwało cholernie długo.
- Jak myślisz na ile tam zostaniemy?
- Nie wiem - Amy, dziękuję za tak cenną odpowiedź.
- Będziemy nagrywać?
- No oczywiście że tak - Krzyknęła. Chwilę siedziałyśmy w ciszy aż nagle Amy może i cicho ale bardzo wyraźnie spytała się - lubisz Zayna?
Kurcze. Zamurowało mnie. Co? Po co się pyta?
- No... Nawet - spojrzałam na nią - a co?
Jej oczy zrobiły się... Smutne? Nie wierzę.
- Harry cie bardzo lubi... I ja.. - Urwała. Kurde. Suka nie chce mi powiedzieć. Zaraz ja kurwa paralizator wyciągnę. To jeszcze mi powie o tym jak to z miśkiem spała i sniła o pieprzeniu najprzystojniejszego faceta w szkole za czasów gimby...
- Powiedz.
- Nie... Nic.
- Coś ci nie wierzę.
Już miała kurwa coś powiedzieć ale winda się zatrzymała. Wyszłyśmy z niej a ja ciągle myślałam o słowach Uni że Harry mnie lubi... on mnie lubi... fajne uczucie... ok Zoe Deliah White ogarnij się, nie możesz być ckliwą babą...
- Ams idę się pakować, do zobaczenia za 10 pierdziosekund!- wszasnęłam i poszłam się pakować. Weszłam do pokoju i zrobiłam coś czego od dawna nie robiłam.. zaczęłam płakać jak małe dziecko. Nuciłam "Stay with me" Sama Smitha i zrobiło mi się przykro... OGARNIJ SIĘ ZOESIU TY NIE PŁACZESZ TY JESTEŚ SILNA!  Więcej ogarnęłam się, poprawiłam make-up, wzięłam plecak do którego włożyłam lokówkę, prostownice, tablet, telefon, kosmetyki do mordy i balsamy, tampony, podpaski i tym podobne gówna. Potem wyciągnęłam największą walikę jaką posiadam i zaczęłam wszystko pakować. Staniki, majtki, skarpetki, sukienki, spodnie, koszulki, kurtki, buty. Usiadłam na walizce próbując ją dopiąć... noż kurwa mać... noż w moją i Amy dupe.... no zamknij się kurde w końcu! Moja walizka się domknęła. Magia! Ostatni raz rzuciłam spojrzenie na moją sypialnie i wyszłam. Tak po prostu, musze być silna, nie mam wyboru! No jak ja to mówię "The party's ending but it's now or never
Nobody's going home tonight
up-up-up all night!" I ruszamy dupy biczes...
- Ams gotowa jesteś, bo mamy jakieś... o psia dupa, pińć minut!
==============================
Hej kochani! Krótki rozdział, wiemy, przepraszamy. Lecz jutro będzie pewna niespodzianka :) no i oczywiście rozdział ;D
Jak wam się podoba nowa odsłona naszej płaczącej Zoe?
A teraz coś w stylu quizu...
W rozdziale są dwa fragmenty piosenek. Kto pierwszy odgadnie jakie, będzie mógł umieścić postać własnego autorstwa w następnym rozdziale :)
POWODZENIA xx
*************************************
PS. Wiemy, że pokoje Ams i Zoe są całkiem inne :) jeśli chcecie to możecie w zakładce "miejsca" pisać, który pokój wam sie podoba :D
To chyba tyle ;) do jutra xx
Kopnięta Cukrunia i Świrnięty Jednorożec

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 6

Harry's POV Siedziałem z chłopakami u siebie w domu. Jesteśmy już przyzwyczajeni, że siedzimy wszyscy u jednego. Można by zrobić grafik którego dnia u jakiego, ale to bez sensu bo zawsze to wygląda mniej więcej tak "ej siema, stary. Co robisz?" "a nic" czasami dla jaj dopowiadam "a nic, pieprzę się z dziewczyną" "ty, wbijaj do Liama bo wszyscy tu siedzimy a bez ciebie to nudno" "juz jestem pod drzwiami" Nasze mądre rozmowy. Teraz każdy z nas siedzi gdzieś indziej u mnie w salonie. To znaczy... Ja leżę przy kominku, a Lou coś tam bredzi o... Kurde dzisiaj idziemy na imprezkę. - LOUIS RUSZAJ SIĘ! - Czego? - Jedziemy po dziewczyny Od razu się ożywił. - Spoko. No ja juz jestem gotowy. - Dobra spoko. Nie pali się... Na razie... - Coś tam krzyknąłem do Liama że wychodzimy i poszedłem do samochodu. Lou był spity w 3 dupy, ale się przyzwyczaił. Podziwiam go. Mi od razu łeb pęka. Po około 10 minutach byliśmy pod ich penthousem. Gdy wysiadłem po drugiej stronie ulicy zobaczyłem znajome czarne auto i... Zayn?! On? Całował się z jakąś dziewczyną. W sumie on zawsze ma jakąś przy sobie. Dobra to żadna nowość. Poszedłem z Louisem do windy i czekaliśmy aż wyjedziemy na ostatnie piętro. W końcu nam się udało i zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyły się tak jakby z wahaniem a w progu pojawiła się Amy. - O Perski Dywanie. Czemóż to zawdzięczam tę wizytę? - Lol. Te słowa z jej ust? Nie wierzę. Ona nie zna TAKICH słów. Jednak już po 5 minutach siedziałem z Lou na kanapie i czekałem aż dziewczyny się przygotują. Mój telefon zawibrował.
Od: Zayn Całowałem jakąś mega laskę. Stary musisz ją poznać
Do: Zayn Przecież ty zawsze całujesz dziewczyny, Zen

Nie chciało mu się odpisać i stwierdziłem, że lepiej zablokować telefon.
- Zoe? - zdążyłem zawołać dziewczyna za nim weszła do pokoju. Ok co jej jest, bo wygląda jak po dzikim sexsie w hamaku. CZEMU TO NIE ZE MNĄ... trzeba uruchomić one direction taa w końcu. - Słucham? - jej głos to dziffka dla mojego mózgu. - Chciałem sprawdzić czy żyjesz -aaa boże harry znów wyszedłeś na idiote. Najwyraźniej Cukrusia nie miała ochoty dłużej tego ciągnąć i poszła, tym samym mnie osierociła jak małego żółwia. Czułem się jak rumun na targowisku... Gdzie do sexi tyłka Malika jest Lou?

AMY'S POV Siedze sobie w pokoju i się przebieram, gdy nagle się drzwi otwierają a tam kto? GNOM! Oo ja to już mam na tego chuja sposób chwyciłam doniczkę która stała koło mnie i rzuciłam nią w chłopaka... kurwa, wylądowała minimetr od jego szkaradnej paszczy... Fuck fuck fuck. - Raz, dwa, trzy, spierdzielaj stąd bo nie ręczę za siebie! - Ok nie bij odejdę sobie! - Raz, dwa, trzy, bije twoją mordę Cipo- tak powiedziałam do Louisa. - Kurwa, czekaj mała dziffko. Ja chcę pogadać! Co on kurwa powiedział?! Już padline wywale za okno żeby krowy zjadły. Nawet jeśli specjalną dostawę krów będę musiała zamówić... Kopnęłam go w jaja. - Jeśli nie powiedziałbyś do mnie "MAŁA" to bym może pomyślała żeby gadać. Ale za to "mała"... WYPIEPRZAJ MI Z TĄD ZBOCZUCHU! I do pokoju wpadł Harry. - Co wy robicie?! - Weź go z tąd! Próbuję się ogarnąć. - Amy posłuchaj... - Zaczął Gnom, ale nie mam zamiaru z nim gadać. - ALBO SIĘ ZAMKNIESZ ALBO JA I ZOE NIE IDZIEMY NA IMPREZKĘ. Chyba podziałało, bo oboje wyszli. Przybiłam piątkę sama ze sobą. Nie. Mamo. Jestem przecież normalna.
Po 15 minutach wyszłam z pokoju. Okazało się, że Cukrusia już jest gotowa i gada z chłopakami. -Idziemy? - Spytałam. Na mój widok Gnom zagwizdał. Mówiłam że mu stanie. Po raz kolejny przybiłam... Tym razem żółwika.
-A Tera idziemy na dżamprezkę joł joł! - darłam się na całego penthouse. -Ty będziesz moja ja będę twój, my razem będziemy wywalać gnój - darła się Cukrusia... i nagle jak gdyby nigdy nic, niczym ukryty nindża, zza ciemnej sfery korytarza wyskoczył wstrętny dziad walący wódką i gnojem... to był on - Gnojman! W jednej ręce trzymał miotłę a w drugiej mop! STAŁ NA DYWANIE - czujesz te aluzje Heri? - Trafiliście do dżungli złego... -oczywiście Cukrunia nie dała mu dokończyć: - Bezdomnego żula który się nie mył od kąd ja jestem piękna... Czyli od zawsze! Nagle stało się coś strasznie zaskakującego. Ten wojowniczy żul nindża rzucił się na nas z tą miotłą i mopem. Uu nie wiesz z kim zadarłeś ty stara krowia łopato gnoju! - A jaką ma pan moc specjalną? Odurzanie przeciwnika smrodem gorzały i gówna!? - oł je moje cięte riposty. Siłą Chucka Norrisa wyrwałyśmy mu jego narzędzia do masturbacji i wymachiwałyśmy jak mieczami świetlnymi. - Zaraz stąd cię wypieprzymy - jee. - Nieee - zadarł się przeraźliwie bezdomny gdy zaczęłam gonić za nim z miotłą i wymachiwać nią niczym tasakiem. Po 5 sekundach przestałam
- DYWAN! Jezus szybciej! Ja tu ginę! - I dla lepszego efektu opadłam na ścianę. Przerażony Harold podbiegł do mnie.
- Amy? Amy?! Co się stało?! - Zaczął mną potrząsać. Spojrzałam na Zoe. Ona miała opuszczoną głowę i starała się nie wybuchnąć śmiechem. Wiedziała co chce zrobić. - Harry... - Wyszeptałam - ja... Musze... - Na prawdę się przejął. Dobra nie wytrzymam zaraz zemdleje ze śmiechu - PERSKI DYWANIE MI SIĘ MAKE-UP PSUJE. SPOCIŁAM SIĘ. PRZYNIEŚ MI SUSZARKĘ. - Ty na poważnie? - Nie. Na Kubusia Puchatka. Wyglądałeś epicko. Nevermind. Proponuje żebyśmy poszli. Ruszyliśmy dalej. Harry się w ogóle nie odzywał. No cóż. Ja nie odczuwam czegoś takiego jak "żal za winy" tak? Bo nie pamiętam chyba tak... Albo za grzechy.... Przecież to nie był grzech. Bez jaj. Wyszliśmy na pole. Zaczynało się ściemniać. - Ok. Zadzwonię do Liama, żeby przyjechał. - Przecież to chyba twój samochód... - ZOE SKĄD TY TO WIESZ? - Ale lepiej żeby Liaś przyszedł... No siema. Li, przyjedź po nas... - Li? Serio, Li?! Dobra. Ogarnij się Amy. Dasz radę - przyjedzie tu z resztą. R E S Z T Ą ? To ich jest więcej?!
Na ulicy pojawił się czarny samochód. A dokładniej Ferrari. Nie wiem jakie, ale kojarzę ten znaczek... Dlaczego wszyscy mają czarne auta? - Idziesz czy nie? - Spytał mnie z uśmiechem Harry. - Jasne że idę - (nie)chcący krzyknęłam.
- Shotgun! - Wrzasnął Gnom. Już miał nadzieję że to on bd siedzieć z przodu, a tam KINDER-KURWA-NIESPODZIANKA... siedział... MUZUMANIN. *muzyka z horroru* - Spadaj Zayn! - Krzyknął. - Masz problem. Ło. Jaki suchar. Mistrz Ciętej Riposty 2? - Dziewczyny, musicie usiąść na kimś - stwierdził Li, za kierownicą. - Ziadaj skarbie - nawet nie zauważyłam kiedy drzwi się otworzyły, a na miejscu siedział jakiś mega przystojny blondyn. - Em... Dzięki - powiedziałam niezręcznie. Tak na prawdę chciałam wrzeszczeć "pojebało cie?! Przecież cie zmiażdże!" Jestem taka gruba ale ok, siadłam moim spasłym dupskiem na tym blondasku o dziwo nie zatonął jak Titanic. Cukrusia siedziała z przodu na muzumaninie, a Harry z tyłu prawie płakał jak na nich patrzył. Nie moja sprawa ale w sumie mamy sojusz więc ok. I w tym momencie blondyn zaczął rysować kółka na moim udzie swoim palcem. Co to ma być?! -Emm... - Zaczęłam, ale co niby mam mu powiedzieć? Dlatego się zamknęłam. Przyjemne uczucie, ale bardzo się dziwie, że jego paluszki nie zgubiły się w tych fałdach tłuszczu... Dobra. Liaś ruszył w końcu. Zaczął jechać najwidoczniej do klubu, w którym wcześniej nie byłam.... Dziwne. Byłam chyba w każdym. A co jeśli... A może wiozą nas do lasu, żeby... Nieważne. Chodziłam na karate. Poradzę sobie z byle plebsem. Miałam czarny pas. Ale większość ciosów zapomniałam... To się nie liczy. Jechaliśmy dalej i na wybojach, mój tłuszcz falował jak ocean spokojny.

I tak ogarniam całe auto i Gnoma nie widzę! A dobra leży na ziemi jak ta świnia odrzucona przez resztę stada od koryta... Ale jak to Zoe mawia raz się dało dupy to i drugi raz trzeba czy jakoś tak ja to nie ogarniam tych jej powiedzeń ludowej kultury. - Liam tania dziwko gdzie nas wywozisz? - Do obozu Ruskich szmat! - Serio Liam wal się. Zatrzymał powóz gnojny *czytaj samochód Liama* przed starą chatką wrednej i złej czarownicy... ja kurwa mać wiedziałam że coś jest nie tak. O mój boże jak widze mordę muzumanina to padam. - Do kurwy nędzy Zan a coś ty tak zbladł jak wymoczona szmata? - Really Zoe Really? Wysiedliśmy z tej kupy gruzu. Zoe najpierw, potem Zayn i nagle stało się coś czego się nikt nie spodziewał. Ten jechowy katolik zrzygał się na buty Cukrusi... biedna, to nowe. Czy jemu serio tak odwala? - ej no Zoe ja Przepraszam naprawdę - i teraz Cukrunia przerwała mu. Porzebny nam jest egzorcysta! - ty chujna małpo. Świński ryju, ośla dupo ty ty... mały chiński robolu.. ty Rosyjski Fiucie aaaaaaaaa - do Cukrusi przyszedł mop w buciczki puk puk puk. - co ty robisz? - obmywam ci buty chusteczkami, powinnaś być wdzięczna..- i teraz następuje to co zawsze u mojej besti, czyli głęboka refleksja. - dzięki Harry nie musiałeś, a i Zayn nic się nie stało Przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam... - wszyscy staliśmy na tym parkingu i wszyscy mieli otwarte gęby tylko nie ja i Cukri. Tak wiemy nie znacie jej od tej strony i nigdy już jej takiej nie zobaczycie. Takie życie. - Pamintać łajzy lajw its brutal! - moje przemyślenia.Nikt nic nie mówił więc na własną rękę postanowiłam pójść do chatki czarownicy... Chociaż nie. Ręka mi jest potrzebna, na przykład do nagrywania filmików. To może... Na własny... Mózg...? Już i tak go nie mam.
- Idziecie czy nie? - Spytałam zirytowanym głosem, odwracając się do nich. Już po 2 sekundach Cukri stała przy mnie. Ramię w ramię, jak dwie królowe bagna, wkroczyłśmy do "klubu". Od razu było słychać muzykę. Cholernie głośną. Nagle jakaś gruba ręka mnie Zatrzymała. Łot? Popatrzyłam w prawo a tam jakiś murzyn biały łysy... Nie zdążyłam dokończyć własnych myśli, bo otóż obok mnie pojawił się Liam i pokazał coś temu gościowi. Otworzył bramkę i weszliśmy do środka. - Co mu pokazałeś? Że masz towar maryśki specjalnie na zamówienie szefa burdlu? - Zoe, kocham cię. - Skąd wiedziałaś? - Spytał Liaś przewracając oczami. - Chodźmy na densing! - Wrzasnął Gnom. Skrzywiłam się jak jakaś babajaga bo wydarł mi się on do ucha. Zeszliśmy ciemnym Korytarzem i przed nami pokazała się ciemna sala, w której jest bardzo duszno, bardzo kolorowo od różnych światełek... - Ide po coś do picia - muzumanin bardzo chętny... Ej! Nie! Bez jaj! Jeszcze nam jakieś pigułki gwałtu wsypie podła kreatura. - Pójdę z tobą - Zoe nas ratuje. Zobaczyłam jakby zawód na twarzy Mulata. Haha. Pieprz się. Ktoś lekko pociągnął mnie za rękę. To ten blondas. - Chodź - uśmiechnął się... Aww. Jak uroczo. Spróbowałam odwzajemnić uśmiech ale mi nie wyszło... Raczej wygl to tak, jakbym Mróżyła jedno oko, marszczyła nos i dawała górną wargę do góry. Jestem taka głupia. Ciągle trzymając moją rękę poprowadził mnie za chłopakami. Po chwili weszliśmy do sali gdzie były dwie kanapy, telewizor, bilard, stół i fajne zwisające krzesło z sufitu. Od razu się na nie rzuciłam. Chłopaki rozsiedli się na kanapach. - Ee... Ten muzumanin na pewno wie, że tutaj jesteśmy? - Spytałam lekko zaniepokojona, bo Zoe i Mulata nie ma już 5 minut. - Na pewno - zaśmiał się Dywan. Nie ciesz mordy stary Cyganie, bo ci się zmarszczki powiększają. I tak już je masz ale wiesz jak się człowiek śmieje to... o kuźwa znowu zapopniałam... Okej. - ej Harry mogę cię prosić na słowo? - ymm ołk - jaki dżołk mistrzu - Heri One Direction come back! Gramy w butelkę po drinkach. - ej DJa malika i Zoe nie ma. W tym momencie weszła Cukrunia ze skrzynką wódki, a Malik z napojami i kieliszkami. Zrobiliśmy shoty, wypiliśmy je i poszliśmy tańczyć... Tańczyłam głównie z tym czymś o imieniu Niall.. Cukrusia tańczyła z Hazzą i Zaynem. Normalnie myślałam że się o nią pobiją! Ale byłby łomot ten mu w morde ten go we fiuta ugryzł potem tamten mu zemby wybił! BĘDZĘ KOMENTATOREM SPORTOWYM ITS MAJ HOBBY! Nie no moje hobby to spanie, zakupy i siedzeniebw kiblu...
*Po jakiś 3 godzinach chlania i tańczenia*
- Wracamy na góre! - zakrzyknęłam do mojej bandy upośledzonych krewetek z dałnem. - Idziem!- Powiedzieli chórem ok to było kripi bardzo kripi ale nevermind. Zawlekliśmy nasze grube dupy na góre do pokoju usiedziliśmy w czymś podobnym do koła... -to gramy! - zawył Gnomeo - na pytania i wyzwania czy na lizanie i striptiz? - Jesus Niall ty to masz pomysł. - Na wszystko! - Krzyknął pijany Harry. Ło matko. - Ja pirszy! - Wrzasnął Gnom. Haha jaka schlana dupa. Ludzie czekajcie, aż cykne fotę. Lou zakręcił butelką i hmmm... Jak myślicie...? Oczywiście! Padło na MNIE! -AMYY! - Wrzasnął idiota jakby bardzo rozradowany. - Pytanie czy wyzwanie? Ok... Jesteśmy pijanii nikt nie bd nic pamiętać... No więc... YOLO! - Wyzwanie pierdoło. - Ale zajebiście. Pocałuj nialla! - Pffft. Popatrzyłam na blondyna. Uśmiechnął się szeroko. Na czworaka przeszłam do niego, po drodze "niechcący" zgniatając rękę Liama swoim kolanem. - No heej - powiedział, gdy usiadłam koło niego. - Proponuje już mieć to za sobą. Im szybciej tym le-hik-piej - mam czkawke... Wszyscy wybuchneli śmiechem. Wykorzystałam to "zamieszanie pijaków", pochyliłam się i cmoknęłam Nialla. Wszystko chyba Trwało 5 sekund... Ok. Koniec. - Bum cfkszy! - Wydarłam się - to teraz ja. Chwyciłam butelkę i po zakręceniu padło na Zayna. - Czemu jaaa? - jęknął - Malik słuchaj - Zaczęłam swoją wymowę - Zoe pożyczy ci sukienkę. Masz ją ubrać i zatańczyć na stole. Wszyscy w około zaczęli gwizdać ale też niekontrolowanie się śmiać. - Bo ty mu nie pożyczysz - powiedziała naburmuszona Zoe. Jednak już po 5 minutach na stole stał Mulat i tańczył jak jakaś baletnica mega dzikie densy. A nasza Cukrusia stała przy ścianie w jego, dużo za dużej na nią, koszuli. Wszystko było świetnie, dopóki Malik się nie wywalił i nie narobił wtedy hałasu. Nikt nie mógł się wyzbierać aż nagle otworzyły się tylne drzwi pokoiku i weszła.... co tam pisze? Noż kurwa mać. O C H R O N A.
- EEEMMMM.... - zaczął pijany Liam, ale wszyscy zaczęliśmy uciekać. Zayn w sukience, Zoe w jego koszuli, ja na 10 cm koturnach... wszystko wyglądało mniej więcej tak:
===============================================================================
HEEEEJOOO
Jak widzicie jest kolejny rozdział z udziałem naszych wspaniałych bohaterów pod czas imprezki.
Podobało się? :> Jak myślicie, coś ta ochrona im zrobi? Czy wspaniała siódemka ucieknie przed żądami sprawiedliwości? xD

BTW
Nowy Rok!!
życzymy aby ten rok, już 2015, był jeszcze lepszy od 2014. Aby spełniły się wasze najskrytsze marzenia, żebyście poznali swoich idoli, wyszli za nich za mąż i czego sobie życzycie :)

My nie wierzymy, że do 2030 jest tak daleko co do 2000. Masakra miśki. A wy?
Poza tym nasza Cukrusia Kochana się rozchorowała, jednak dla Was dodamy rozdział i prawdopodobnie możecie się jeszcze spodziewać drugiego jutro :*