poniedziałek, 29 grudnia 2014

rozdział 5

Zoe's POV
I tak jechałam z muzumaninem w aucie w bardzo niezręcznej ciszy. Jak on ma na imię...? On ma imię? Jezus. Ile on ma tatuaży. Zaczęłam gapić się na niego i próbować policzyć tatto... Zgubiłam rachubę przy 34 - na lewej ręce.
- Ile taki muzumanin zarabia? - Wypaliłam, a chłopak spojrzał na mnie.
- Ty na poważnie czy tylko udajesz że jesteś głupia?
- Ej, nie. Ja na serio pytam... - Mulat się zaśmiał. Co on ode mnie chce?
- A tak w ogóle jestem Zayn
Wyciągnął do mnie rękę. Lol. Jesteśmy w samochodzie nie w parku. Może byś tak kierował idioto.
- Zoe - uściskałam mu łapę - proponuje, żebyś kierował obiema rękami.
Czy on się na mnie gapi jak nie patrzę? A trzeba było golf założyć... E cóż, jak ja to mówię, trza poznać Muzumana Zana. hihi ale się rymło.
- no więc, czym się zajmujesz?
- wiesz nie lubię o tym mówić... - jezus kopie ręką pingwina! On na pewno jest... no tym... od... dziwek... Alfonsem!
-jesteś alfonsem?! - spytałam prawie wrzeszcząc.
Zaśmiał się jak wykładzina... ej może go zna?
- to czym się zajmujesz hm?
- wiesz jestem księgowym... - co kurwa? normalnie kopne w kalendarz za 10 sekund ten bad boj księgowym?! Chciałoby się.
- nie pierdol, serio pytam.
- mówię serio - ktoś tu się rumieni ale z niego... RUMIENIA! Dobra jesteśmy na naszej ulicu teraz tylko trzeb spieprzyć po cichu 1...2...
-Siedź! -będzie mnie gwałcił, na pewno... ok mam palarizator poradze se, nie jestem pierdołą rozgotowaną marchwią... okej wysiadł z auta...
Ej on mi drzwi otwiera!
- Madam...
- Wszyscy muzumanini są tacy uprzejmi?
- Nie wszyscy -puścił mi oczko a ja spojrzałam dyskretnie w doł na moje buty ale po drodze napotkłam... NAMIOT W SPODNIACH MUZUMANINA. CO JA MAM ROBIĆ? "o hej! Wiesz... Pytam z ciekawości. Co jest tam w tym wybrzuszeniu?"
Starałam się wyglądać normalnie jak powoli wstałam. Nagle mój obcas się złamał (PRZECIEŻ NIE JESTEM AŻ TAK GRUBA?!) a ja runełam na Zayna. Wspominałam jaki on jest przystojny? STOP! Nawet nie zauważyłam jak to się stało, ale teraz on trzymał ręce na moich biodrach i moje plecy opierały się o drzwi do tyłu.
- Uważaj - szepnął. Jego usta były bardzo blisko moich. Przepraszam bardzo, ja się nie zgadzam. Heloł. Gud morning. Ale w sumie... Jego wargi są takie ładne czerwone... Albo różowe... Nie wiem. Ale ładne i to się liczy. Zamknął oczy i zbliżył swoją twarz do mojej. Pasowałoby wejść na twittera.
"całować się z przystojnym muzumaninem?
#rt nie
#Fav tak"
Chociaż... Dobra. Yolo. Zanim zdążyłam zareagować jego usta znalazły się na moich. Zamknęłam oczy i pogłębiłam pocałunek. Ej chwila. Przecież jesteśmy na ulicy! Każdy może nas zobaczyć! A nasz penthouse jest po drugiej stronie. Omg! Co jeśli nas Amy zobaczyła?! Otworzyłam oczy w tym samym momencie co on. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie aż się powoli odsunęłam.
- Coś nie tak? - Spytał zmartwiony.
- Em. Niee.. Ale... Ja się boję że ktoś nas zobaczy... Na przykład Amy. I będzie miała beke.
- Beke że się całowaliśmy? No nieźle - uśmiechnął się łobuzersko. Ehm... Musze iść. Albo. Może z nim zostane... NIE! Cioto, Amy będzie się lać przez miesiąc z ciebie!
- Dziękuję... Za odwózke... I ten...
- I że świetnie całuje?
- Eeeemmm... - Ale wredny ham - no Teges... Musze iść. Pa.
Z ulgą odeszłam od samochodu.
- ZOE! - Boże. Za co?!
- Czego? - Biorę przykład z Jednorożca.
- Daj mi swój numer
- A co ja dziwka że ci numer mam dawać?!
No fakt skoro on jest tym alfonsem to chce mój numer i chce mnie tam zaciągnąć... ok a co mi tam nie sprzeda mnie do Afryki Prawda?
-yhmm.. jasne jasne daj telefon -uśmiechnęłam się cukierkowo jak to jak i nagle całkiem przypadkiem musiałam spojrzeć w doł.... to cały czas tam jest jezus Maryja... a nie sorry on jest muzaninem to będzie Allachu.
- emm Zayn?
- tak Chummy?- jak on do mnie słodko mówi ale wykładzina i tak lepiej wiedźmo... ach Wykładzina
-masz problem w... no ten teges... ok nie będę się pitolić stoi ci jak rumuński masz na twierdzy i dresy wcale nie pomagają.. - omg zrobił się czerwony, nie sorrki bordowy jaka buraczana morda. Zdycham... ok nie śmiej się, pisz mu ten numer i popatrz w dół... oooo już nie ma, to zaraz wróci.
- wiesz że mój numer zaczyna się od 69- śmiesznie poruszyłam brwiami ok to może jeszcze coś yymmm o wiem ja mondra ludzia.
- Wyglądasz dziś bardzo przystojnie w tym gejowskim t-shircie - ok wracam do pisania numeru i patrze w dół... KOM BAK STOJĄCY FIUT MALIKA KLĘKAJCIE SZMATY KTO JEST MISTRZEM?! Wielkie powroty. Zdycham, czy on się znowu gapi na moje... ok nie ważne. Teraz sexi daj mu ten telefon a nie jak upośledzony psychicznie chomik dasz rade.
- Masz! - ten mój głos, ja się chyba zabiję, gdzie nóż?
- Zoe bo ja tak pomyślałem - ej ty myślisz.. ty w ogóle masz mózg, no nie gadaj! - może gdzieś dziś wyskoczymy?
Why?! Dlaczego mi to robisz boże Dlaczego?Przecież nie powiedziałam że twój syn ma małego! Dlaczego? Może mu powiem że dziś ide do zakonu... E nie kupi tego, za fajne cycki mam
- Wiesz dziś ide ze znajomymi do klubu może innym razem - uśmiechnęłam się lekko... ło ja pierdziele ja byłam miła co to miasto ze mną robi?!
- okej nic się nie stało umówie się z kumplami gdzieś wysokoczymy... To co jutro? - rycze  - ymm jasne wpadnij do mnie. To do jutra papa - i w tym momencie zrobiłam coś czego nawet ja, stuknięta pukwa, się po sobie nie spodziewałam... Podeszłam do niego i go POCAŁOWAŁAM! Trwało to chyba z 10 pieprzonych minut. Jak się od niego oderwałam to miał jaskrawą różową szminkę z top szopu na ustach wyglądał tak awwww... Ogar Zoe. Ogar, pomachaj i spierdalaj!
Szybko pomachałam mu i odbiegłam. Nie obchodziło mnie, że pedofile mogą mnie zamknąć znowu, ale pojechałam windą. Pieprzyć to. Spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam jak po jakimś szalonym seksie na hamaku. Błagam.
- Serio? - Spytałam sama siebie. Czy ja na prawdę podeszłam tam do niego i go pocałowałam? Czy jestem AŻ tak głupia?!
Nagle mój telefon zawibrował.

Od: nieznany
Świetnie całujesz, Chummy xx

Kurwa. Ja tu zemdleje.

Do: nieznany
Zaynnn??

Od: nieznany
A kto inny? Chyba tylko ja mam teraz ślady cholernie różowej szminki na sobie :) xx

Do: nieznany
Nie podniecaj się

Z uśmieszkiem zapisałam sobie jego numer.  I czekałam aż winda dojedzie na samą górę.


Amy's POV
Cudem znalazłam moje klucze i Otworzyłam drzwi. Lekko skrzywiłam się na widok porozwalanych butów po całym wejściu.
- Ale syf - skomentowałam. Uwielbiam komentować. To moje hobby. Zrobiłam przejście i poszłam do kuchni, żeby nalać sobie wody. Która to już godzina?
- Cholera - mruknęłam. Jest 14.26. Trzeba się zacząć przygotowywać. W co by się ubrać... O! Kupiłam przecież nową sukienkę! Jest taka fajna... Tak jakby czarny stanik a spod niego taki fajny materiał zielony i jest do połowy ud. Dobra. Idę na łowy. Ruszyłam do swojego pokoju.
- Jeszcze większy syf - jeknęłam. Na szczęście znalazłam sukienkę i buty na wysokiej koturnie. Na chwilę usiadłam na łóżku i nagle usłyszałam dzwonek. Kto to do chuja?! Ostrożnie podeszłam pod drzwi. Dobra co się będę bawić. Raz mi śmierć. Otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu nie stał tam seryjny morderca. Była tam nasza Wykładzina!
- Och, Perski Dywanie. Czemóż to zawdzięczam tę wizytę? - Skąd ja znam te słowa? Zza pleców Harolda wyszedł Gnom. Louis przyglądnął mi się, jakby zastanawiając się jakie mam TYM razem majtki. A niech się pieprzy. Gówno mu pokaże.
- Będziecie tu tak stać? Jak dwa fiuty?
- Ewentualnie mogłabyś coś z nimi zrobić - Lou puścił mi oczko i przepchał się do środka.
- Właź - zrobiłam miejsce Harremu. Coś się dziwnie zachowuje. Ale dobra. Co mnie tam to obchodzi. Zdążyłam zauważyć, że pan prawie szanowny Gnom rozsiadł się na kanapie przed telewizorem. Jaki skromny i miły facet...
- Po co przyszliście?
- Po was, ale widzę, że nie ma tu tej drugiej jędzy - aww Lou prawie ci się udało być miłym.
- Poszła po żarcie... Dobra ja idę się ubrać.
-Może potrzebujesz pomocy? Na przykład w... Założeniu push up-a? - Harry wybuchnął śmiechem na słowa Groma, a ja postanowiłam go zignorować. Gdy już miałam się odwrócić drzwi nagle się otworzyły i do środka wpadła Zoe.
- Miałaś iść po jedzenie, a nie pieprzyć się z przypadkowym gościem! - wrzasnęłam na nią. Wyglądała okropnie; rozczochrane włosy, rozmazana szminka...
- Och spadaj. Tutaj masz swoje.
- Idź się przygotuj - powiedziałam do niej i poszłam do swojego pokoju.

===================================
Hejka! :)
Jak po rozdziale? Jakieś wrażenia..? XD
Postaramy szybko napisać kolejny rozdział. Jakby coś...
Życzymy wam szczęśliwego Nowego Roku, ślubu z idolem, spełnienia marzeń i wszystkiego czego dam pragniecie! :*
Cukrusia i Jednorożec

piątek, 26 grudnia 2014

OGŁOSZENIA PARAFIALNE

Kochani moi mili
Chciałybyśmy napisać, że rozdział będzie dopiero w poniedziałek. Mamy nadzieję, że zrozumiecie... Święta, spotkania z rodziną itd... A jeszcze Cukrusia ma srake po wgilji i jej gówno nosem wychodzi. 
Poza tym...
Jak tam wam mijają święta? ;) każdy dostał swojego idola pod choinkę? ;D 
Btw
Cukrusia i Jednorożec życzą Wam szalonego Sylwestra 

Ponieważ rozdział będzie dopiero w pon, postaramy się, żeby było tak jak Wy poprosicie, aby rozd był dłuższy xx

Do poniedziałku! Juupiiiii :) 

sobota, 20 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 4

ZOE'S POV
O madafaka ja pitole ławke .... Trza ich stond wywalić.. ok Zoe wchodzisz do Akcji bo na Amy która jest w stanie wkurwiającego zaduchu nie ma co liczyć. Ostrożnie zaczęłam się skaradać moim krokiem cichego zabójcy kaleki. Dalej gadali TUP I nasi bojfrendowie. JA pierdziele muszę to ogarnąç ale jak to mówią "To je TUP tego nie ogarnie" 
-Eeem... No heja chłopaki... -lekcja nr 1... Ogarnij sytuacje. 
-Hej skarbie - ugh... Aa racja Cris tu jesty
-no... bo ten teges.... my se tak myślimy .....- Zoe mała zdzirowata pukwo bycie miłym ludziem ci nie wychodzi! DOBRA ZEPNIJ DUPE LACHONA DASZ RADE jak to żule mówią " Raz wódce śmierć"- KURWA MOĆ NIE PIERDOLCIE ŻE WY TAK WCZEŚNIE DO NĘDZNEGO FIUTA ANIOŁA CO WY SE MYŚLICIE WSZYSCE WYLATYWAĆ WYPIERDALAJĄC NA DUPACH CZY CZYM TAM CHCECIE !!! - OŁ je kuwa widze ten strach w ich nęfznych oczach lubie to. Ej nie ruszają się nawet o minimetr .. czas na ciężkie gówno.. podeszłam to szafy i wyjełam bejsbola Amy i zaśmiałam się jak świńska hiena .... JAK WYKŁADZINA !! - 1...2...3...4...-powoli wycofywali się do drzwi a ja szł za nimi haha i co mamo te zajęcia ze straszenia ludzi się nie przydadzą! I co? pierdol sie!
-W końcu wyszli - Amy westchnęła... Ona jest dalej w szlafroku. Lol. Musze zrobić zdjęcie. No. I gotowe. Hehe.
- CO TY ROBISZ?! - Hej zdzirowaty głos słyszeli chyba nawet Chińczycy. 
- No se selfie strzeliłam 
- Ach... No ok...
Poszłyśmy do swoich pokoi i zasnęłyśmy. (przynajmniej ja)
-JAKIM KURIERSKIM CUDEM JEST JUŻ 19?! - Kto śmiał mnie obudzić? A, Amy. Ok. Jej tylko przywalę. Normalnie bym zabiła... Przecież ja jestem potulną dziewczynka, mamusiu.
Przed nami bezsenna noc. Pasowałoby zrobić imprezkę. Spytam się Jednorożca czy... Przecież ona nie ma nic zaplanowanego, no to ok! Będzie bimba!
Albo w sumie nie... kurwa nie wiem normalnie w dupe się można zesrać... za dużo na głowie trza ponagrywać i iść na zakupy w dupę.... ok ide Amy ogarne bo to do niczego nie prowadzi... Spokojnym dostojnym krokiem kubusia puchatka ruszyłam do pokoju Jednorożeca... wchodze bez pukania bo cóż ona tam robi do kuwy? JAJCO GÓWNO NIC NIE ROBI!
-Alarm dziffko ogarnij się i lecimy na ..- franca nie pozwoliła mi zdania dokończyć co to ma niby być..
-na jednego! -tylko chlać by chciała... całkiem jak żule... i w sumie jesteśmy takie same, jesteśmy siosterami! I kto jest zajembisty!? Taniec szczęśliwej dupy!
-nie idiotko idziemy na zakupy lodówka pusta!
Krzyknęłam do Ams i wyszłam z jej pokoju. Poszłam do siebie i postanowiłam się ogarnąć... 
Wyszłam i zobaczyłam Ams 
-Ruszamy dupy i idziemy !- Walnęła Sweety dalej brnęła w ten gnój 
- Hej ho hej ho do sklepu by się szło hej ho hej ho jej ho hejohojejo Gdy tylko wyszłam skierowałam się do windy, ale... stop! Gdzie ta panda rumuńska? 
-AMS?
-Ja nie jadę windą. Znowu nas pedofile zamkną. 
- W sumie racja. 
Tak więc po 20 minutach schodzenia, zlane potem, wyszłyśmy z budynku. Chyba jednak wolę utykać w windzie niż schodzić po schodach. Nigdy więcej się jej nie posłucham. Powinno być takie przykazanie "nigdy w życiu nie słuchaj Amy Hurt". Na polu było cholernie zimno. Jezus... Żyjemy w Londynie, nie ma Antarktydzie! Heloł! Matko naturo, rusz dupą... Wiem że masz do ogarnięcia cały świat... Rozumiem Cię. 
-Masz kamerę? 
- Mam - nawet nie zauważyłam, że już ona ją trzyma w rękach - trzy, dwa, jeden... Hej miśki!
- Heej - uśmiechnęłam się - No więc teraz idziemy do sklepu. Musimy sobie kupić jakieś ciuchy i wogóle... - Tak się rozkręciłyśmy. - Kurde nie nagrywa się...
- AMY TY CIOTO! Boże ok idziemy dalej... Kurde kurde... Pada śnieg pada śnieg piepszą sie bałwanki... O tak, ja to lubie święta 
- ej Ams?
-czego?- oo jaka milutka.
-jaki dziś dzień tygodnia? - ja nie ogarniam niczego nigdy normalnie taki krasnal idiota
- piątek piąteczek piątunio - aaaahhha. To było dziwne i głupie ok - idziemy na dżamprezkee.....
RUDA TAŃCZY JAK SZALONA... dzwoni mój ajfon już mylałam że to mój szef a tu taka morda zryta: 

- EJ JEDNOROŻEC WYKŁADZINA DZWONI!
-Zamknij ten ryj zdechła wiewirórko i odbierz 
Miny ludzi na ulicy bezcenne ...
-Halooooo- miało być słit a wyszło jak żyrafa ale ok
- cześć Cukrusia -awwww
- No hejka wykładzino
- idziemy dziś na imprezę! Idziecie z nami biczyss - yhm możemy iść - aa... randka?
- aaa możecie nie brać crisa i tego drugiego? -ałć zaboloło... Ale nie mnie haha
- Jasne... Coś się wymyśli 
- Świetnie. To pa.
-Paaaaaa. Kisski - powiedziałam, ale już się rozłączył. Co za niekulturalny człek. 
- Zbieraj dupe idziemy na imprezkę - Krzyknęłam na Ams. 
- No to dzwonie po Marcusa.
- NIEE! 
- Bo? - Oj Amy, Amy... Ale z ciebie nie ogar...
- Bo nie. Idziemy z Dywanem i resztą.
- och... No... Ok. To idę się przygotować.
Amy znowu wyjęła kamerę.
- No więc to znowu my, po przerwie... - Boże. Po co ona to mówi?! 
- Jesteśmy na spacerku, a za chwilę pójdziemy na imprezkę - tzeba ratować sytuacje - musimy się przygotować... 
- noooo 
- ja ubiore taką fajną sukienkę czarną - Zaczęłam swój wkład, ale mi jednorożec przerwał. 
- Ja taką granatową i czarne kozaki... Czy coś. 
- Przerwałaś mi - powiedziałam głosem dziecka. 
- Huje muje, dzikie wrony, przypierdole cie w kartony.
-Co?
-Co? - Ok... Wtf? My to nagrywamy...
- Nieważne. 
- Tak więc kochani my doszłyśmy do... 
- Tak... Doszłyśmy - AMY COO?
- domu... - Spojrzałam na nią. 
- No co?
- dobra miśki idziemy teraz do naszego mieszkanka - oj Amy ty udawczu..
- No idziemy sobie po schodach bo ostatnio... dbamy o linię -oł je uratowałam sytuacje hihi -odezwiemy się jak będziemy w domku papatki
- o kurwa! - ja ogarnięte osoba 
-co kurde!? - oj Ams realy?
-głodna jestem idę do maka wezmę żarcie zaraz wracam doj kamerę 
-mosz ciulu 
Ok dawaj Zoe dasz rade... 1... 2... 3... Hejka miśki tu znowu ja, Zoe, idę sobie do maka po jedzonko bo nic w domu nie ma. Potem pokażemy wam nasze oudfity i pójdziemy na impre z naszymi nowymi znajomymi. Ok ja już prawie jest na miejscu odezwę się potem cio.
Ło luju nareszcie... Ok wchodzę staje w kolejce stoję se stoję 
- Ło ja jebie frytki na przecenie pacz Ams twoje ulubione z gówna- ja pierdole normalnie masakra przecież tu nie ma Amy, ale wieś...
- No hejka sweety co tam bierzemy - ale dziwny głos coś jak pingwin i łoś i gnom i... No jak toś się mówi... MUZUMANIN WYZNAWCA ALLLACHA DO KURWY NĘDZY! Odwróciła, się w jego stronę, paczę, a tam ten PEDOFIL z wczoraj ŁO TY CHUJU NIE WYWINIESZ SIĘ JA CI WPIERDOLE KAPCIEM... ty zaraz ale on nie ucieka ... Co do gówna Krasnala?!
-To ty! - ok ten MUZUMANIN mnie przeraża normalnie co za zryte dziecko
- tak to ja Zoe...
- nie kurwa, ty mi wczoraj w szybę w aucie przypierdoliłaś, tak to ty do mnie krzyczałaś... - ok ja wiedziała, że to on, ja wiedziałam ja wiedziałam haha nie ładnie tak w pół zdania. I tak ten wyznawca Allaha gadał o czymś co mnie nie interesuje, inaczej o tym jak darłam się do niego, że jest pedofilem... Ale ja wiem że on tak po kryjomu on nim jest.
- Dzień dobry. Co pani bierze? - jakiś miły głos mnie wyrwał z zamyślenia.
- Ee... Dzień dobry. Ja poproszę dwa razy frytki te kręcone... Kratofelki? 
- Ymm - dziewczyna zaczęła klikać w ekran - dobrze. Jeszcze coś?
- Też dwa razy macwrapa. 
- Dobrze. Tyle?
- Chyba tak. 
- 39 złotych 45 groszy.
Zapłaciłam i wyszłam. 
- Gdzie idziesz, skarbie? - On nic nie kupuje? Będzie mnie śledził? A to wredna kreatura.
- A co? 
- Bo bym cie podwiózł...
Kurde. Mówić mu swój adres czy nie... Znowu nam windę zatrzyma. Będzie nas nękać...
- Eee możesz mnie podwieźć na Kingsway 69 a? - spytałam uśmiechając się głupio... "69".
- Jasne - uśmiechnął się. On jest straszny. Typowy psychopata. Po co to jednak mówiłam. Zrobi mi jeszcze zamach na dom. Musze dzwonić do Amy, żeby mi spakowała majtki w serduszka, bo co jeśli spanie nam jakaś bomba ?
********************************************************************************
======================================================
WITAMY WAS!!! :)
Cały rozd napisałyśmy w messengerze. Brawa dla nas ;)
Jak wam się podoba rozdział?
Czy owy muzumanin zrobi zamach na dom dziewczyn na Kingsway 69...? XD
Kim jest Muzumanin? Normalnie jak jakiś horror ;D
Jeszce brakuje tylko naszego kochanego blondynka i będzie cały skład :>
No to na razie... papatołki :*
PS. piszcie w komciach czy rozdziały mogą być takie, krótsze, albo może dłuższe? Jak Wam pasuje :*

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 3

Amy’s POV
Wracałyśmy do domu z moja przyjaciółką same… Co za dżentelmeni. Tylko Harry i Liam do ostatniej chwili się upierali, że nas odprowadzą, na co moja psiapsióła powiedziała, uwaga, cytuje „wypchajcie Se dupę pluszem” i odeszłyśmy. Teraz idziemy, to znaczy ona mnie niosła, bo mi się nie chciało iść. Po drodze wypiepszyła się na żwir… Jakiś sześciolatek do nas podbiegł
- Leżysz gruba świnio! – pierdolną w nią lodem i uciekł. Zostałam zmuszona by dalej iść sama. Wcale mi tego nie ułatwiają tego 10 centymetrowe obcasy.
Postanowiłam wyjąć kamerę. Tak noszę przy sobie kamerę (zboczenie jutuberki). Miałyśmy nagrać dailyvloga, no ale tak… no teges… tak wyszło… zapomniałyśmy i dupa zbita.
- Hej kochani! – uśmiechnęłam się do kamery. Zoe ze starej, zamszonej, zgwałconej i zawszonej świni dusznicy zmieniła się w pełną życia i entuzjazmu, 14-sto latkę, gimbuskę.
- Czeeeść – zaczęłyśmy opowiadać o tym, jak minął nam dzień, a nagle koło nas zatrzymuje się czarne auto… coo?
- PEDOFILE TO DEBILE!! – Cukrusia wrzasnęła, rzuciła kamieniem w auto i uciekła. A ja tam stoję z  kamerą i nagle wypaliłam:
- Dobry… - podbiegła Zoe, chwyciła mnie za ręcę i razem uciekałyśmy.
- Tak więc, ponieważ dalej to nagrywamy… zaszło nagłe nieporozumienie… To było tak specjalnie… Tam… Matt i Cris siedzą w samochodzieee… KOMENTUJCIE, LAJKUJCIE, SUBSKRYBUJCIE! Papatołki – wiem, jestem mistrzem w kłamaniu. Dostanę medal?
Dalej biegłyśmy, ale nie wiem przed czym, mimo to Zoe dalej się darła „SZYBCIEJ, SZYBCIEJ! ZGWAŁCĄ NAS!” Tak dobiegłyśmy pod nasz apartament.
Jedziemy, jedziemy i nagle DUP! Winda się zatrzymała… Zjebała… i stanęłyśmy w miejscu, w ciemnościach jak w średniowieczu. Ciekawe czy tam wifi było…
Ludzie! Zoe zaczęła świrować, nie patrzcie!
- UMRZEMY, UMRZEMY, UMRZEMY, JA PIERDOLE, UMRZEMY, JA PIDOLE, UMRZEMY, NIGDY NIE POWIEM HARREMU, ŻE SIĘ W NIM ZAKOCHAŁAM, NIE ZERWĘ Z CRISEM!! UMRZEMY, UMRZEMY UMRZEMY…
- CO!? – co ona powiedziała?
- UMRZEMY, UMRZEMY…
- Co powiedziałaś?!
- UMRZEMY, UMRZEMY!
- Ja pidole… - dobra trzeba coś zrobić. Trzeba chyba zadzwonić do kogoś. Ja mądra. Ja muszę to robić. Pies – IQ 02… I tak to lepsze od świni z IQ 00 (Cukrusi)
- Anyway, dzwonię po Harrego.
-NIE! Nie dzwoń po niego!
- Bo?
- Nie może mnie zobaczyć w takim stanie świni z dupą na mordzieeeeee.
- Masz okres?
- TAAAAAKKKK – usiadła na podłodze i zaczęła się turlać jak świnia w błocie wierzgając kopytami. Z dobrym pedicure, ale jednak kopytami… Zignorowałam to i zadzwoniłam do Dywana. PI PA PO PU PIII – to mnie zawsze rozwala…
- Haloo? – odebrała zaspana Wykładzina.
- No siema stary… EEE… Chyba cię obudziłam… Sorry, ale jest sprawa… A która jest godzina?
- Chyba w pół do 3 rano...
- Pomożesz mi ?
- Jeśli nie wiesz jak się wkłada tampona to zapytaj Zoe.
- Cioto, nie mam okresu. Ty żulu z pod mostu tyy… A wracając do mojej prośby…
- No co?
- Gówno
- Chyba jednak masz okres…
- Dobra weź spierdalaj. Utknęłyśmy w windzie i Cukrusia dostała ataku paniki świni i leży teraz na ziemi i bełkocze jak pijak – odwróciłam telefon w stronę tego biedaka.
- UMIEEERAAAM. WYZIONAM ODOORY… to znaczy pierdłam ale… UMIEERAAM
- Dobra, już jadę… Gdzie to było, wiesz, ja tak po nocy nie ogarniam. A jeszcze szczególnie, jak dwie dziewczyny, wariatki, cioty mnie po żwirze ciągnęły…
- TO BYŁ CHOODNIIIK – Zoe się chyba przebudziła.
- Eee… wyślę ci adres sms-em…
- Dobra będę jak najszybciej.
- Dzięki – rozłączyłam  się i usiadłam na podłodze obok Cukrusi.
Ona natychmiast wstałą i zaczęłą skakać po windzie jak napalony Jednorożec, który naćpał się Maryśki.
- HARRY MÓJ WYBAWCA, MNIE URATUJE! UFF! AFF! EFF! UFF! – co za zwierze…
Zaczęłam ogarniać gdzie mniej więcej jesteśmy i chyba zatrzymałyśmy się na 10 piętrze. Ło luju.

Do: Dywan
Chyba winda zatrzymała się na 10 piętrze. Jeśli możesz… POSPIESZ SIĘ! ;)

Od: Dywan
Już lecę ;D Co z Zoe?

Do: Dywan
Ty się mną nigdy nie interesujesz *foch* (zeżarły ją gąsienice mutanty)

Od: Dywan
A ciebie nie?

Do: Dywan
POSPIESZ SWOJĄ NĘDZNĄ DUPĘ! BO MNIE ZEŻRĄ!

Od: Dywan
No to ja już nie jadę, bo nie ma kogo ratować : )

Do: Dywan
WYKŁADZINO, RUSZ GŁOWĄ NIE FIUTEM I PRZYJEŻDŻAJ, BO ZOE POPEŁNI SAMOBÓJSTWO!

Od: Dywan
Już jestem.

- To chyba zawsze będzie na niego działało – mruknęłam z uśmieszkiem. Nagle coś piepsznęło nad nami. Jakby wielka gąsienica Mutant z kutasem na 5 kilometrów czy coś takiego… Klapa u góry się otworzyła a ja popatrzyłam na Cukrusię. To był błąd. Trzymała w rękach paralizator. Boże miej nas w swojej opiece. Zoe bez ruszenia swoim małym móżdżkiem wielkości naparstka, cisnęła energią w (niech już będzie) biednego Harrego aka Dywana – Wykładzinę. Scena jak z Hrrego Pottera. OMG. Półżywy wpadł do windy. Cały się trząsł. Ma zawał? Albo napad padaczki alkoholika. Albo nie wiem co. Podbiegłam do niego szybkim krokiem kaleki, ale bałam się go dotknąć. O MÓJ BOŻE on wyglądał mniej więcej tak:

Nagle Liaś ostrożnie pochylił się i spytał
- Co to do kurwy ma być?!
- No sorry, Zoe miała tak zwaną psycho-głupawkę.
- Harry mój biedny! O, królewiczu… Zostawimy go tutaj?
- Nie można, idiotko – OOOO. Liam, nieźle – Dobra, Amy podaj mi ręce, wyciągnę cię jakoś…
- Pragnę przypomnieć, że mam spódnicę na sobie!
- Pragnę przypomnieć, że gówno mnie to obchodzi i muszę cię wyciągnąć.
- Chamsko, chamsko, Liam.
- Daj te kurweskie ręce ja pierdole.
Chyba nie mam wyboru.
- Zoe, zasłoń Dywanowi oczy.
- Z chęęciąąąą…
- On i tak nic nie widzi! – Liam, proponuję popracować nad cierpliwością i ripostami.
Tak więć podałam mu ręcę, a moja nieszczęsna spódnica poszła do góry. Dzięki ci Panie Boże, że dzisiaj nie ubrałam tych majtów z mopsami i serduszkami z napisem „I LOVE SEX”. Jakie ja dzisiaj ubrałam majtki? Spojrzałam w dół i od razu odwróciłam wzrok. Zoe próbowała zasłonić oczy Herrremu, który trząsł się jak małpa na stole operacyjnym w psychiatryku.
- Liam, daleko jeszcze?
- Uch… zamknij się.
- Dobra, a tak poważnie to zamknij oczy.
- BO?!
- BO MAM SPÓDNICĘ DO KURWY NĘDZY.
- A ja mam ooczyy.
- Wal się.
- Może w przyszłości z tobą lub Zoe..? – usłyszałam jakiś śmiech. Czyli jeszcze ktoś? No super. Przecież to tylko ja i moje majty na wierzchu.
- Możeee –Zoe jeszcze nieogarnięta po swojej głupawe.
- JA PIERDZIELE WSZYSCY, KTÓRZY SĄ NA WINDZIE MAJĄ ZAMKNĄC OCZY!
- Chciało by się! – Liam ty chuju…
- Ja nie mam oczu, ja mam paczatełka! To inna sprawaa – Znowu ten głos. Chyba go znam…
Nagle z dołu było słychać taki PLASK! Zoe, serio? Plaskacz – liściach?
- Ale mu najebała – Liam, podoba ci się? Też tak mogę zrobić… z tobą i tym Dziwnym-Kobiecym-Głosem-Faceta na windzie.
W końcu mnie wciągnął na windę i bardzo zdyszana usiadłam na niej. I ten Pedaliki-Kobieco-Męski-Głos się odezwał:
- Fajne majtki, sieroto! – Wstałam, i okazało się, że stał tam Louis z chamskim uśmieszkiem. Z wielką radością podeszłam do niego i walnęłam go z Plaskacza. Uczucie podobne do seksu… Sorry za ten dobór słów. Odwróciłam się i popatrzyłam jak Liam bardzo inteligentnie wkłada na dół drabinę. SERIO!? TERAZ?! Zszedł tak na dół, jakimś cudem udało mu się znowu wejść tylko tym razem z Dywanem na ramieniu. Za nimi szła nasza Cukrusia. I to było dziwne, bo jedną rękę przecież trzymał Harolda, a drugą asekurował Zoe. Ona miała converse… Nieważne. Zostałam sama na górze z tym chamskim, zboczonym i wrednym Gnomem-Louisem.  Który zaczął się do mnie dobierać, ale dostał z łokcia w miejsce niżej niż brzuch i podbrzusze… TAK! ZGADŁEŚ! Walnęłam go w fiuuutaaa. W fiiuuutaaa.
- Dobrze ci tak zboczuchu.
W końcu po wielu trudach i upuszczaniu Dywana, nie puścił ani raz ręki Cukrusi. Serio chłopie, ja cię nie rozumiem. Przecież to ja jestem ładniejsza od niej. Ona waży 55.5 a ja 55. I kto jest zajebisty?
- Proponuję się wydostać – Brawoo! Louis, geniuszu…
- NO CO TY NIE POWIESZ? Ja marzyłam o tym, żeby tu zostać.
- Proponuję tą drabiną – Liam wskazał na coś, co rzeczywiście było drabiną.
- Tą drabiną? TĄ  D R A B I N Ą?
Cukrusi szybko ogarnęła sytuację i wróciła do żywych.
- HUJE MUJE, DZIKIE WRONY, PRZYPIERDOLE CIĘ LIAM TAM NA DÓŁ.
- Prawie się zrymowało – OOOOO. Louis nie wkurzaj jej. Nie woolnoo. To tak jakbyś dźgał niedźwiedzia nożem po dupie. Dup, dup, dup.
- Twoim rodzicom prawie się zrymowało twoje imię z „gówno” – BUMCKSZ. Zoe wymiata!
- Ogarnijcie dupy, bo trzeba się z tąd wydostać – Liam prawie ogarnięty.
- Panie przodem – Louis ty zboku.
- ZATRZYMAĆ DUPY! MAM KOMUNIKAT! – Cukrusia wyciągęła ze swojej torby… dwie pary krótkich spodenek…
- TERAZ, TY TĘPA DZIWKO!? – wrzasnęłam na nią.
- Też cię kocham – powiedziała i rzuciła we mnie spodenkami. Chłopaki wymienili spojrzenia. Tak to były spojrzenia pełne bólu i smutku.
- Lezby? – LOUIS CIOTO…
- MHM! TAAK! NO JASNE, A JAK INACZEJ? – powiedziałam z jak największą mocą sarkazmu. Ale moja koleżanka ciągnęła to dalej.
- No tak… Masz nas… Jesteśmy lesbijkami, ale przynajmniej mam się z kim ruchać. Nie to co ty, który musi ruchać słup w parku koło tej baby z obwarzankami.
Ubrałam te szorty, w których i tak miałam dupę na wierzchu, ale lepsze to niż nic.
- A teraz jedno pytanko… jak my z tąd kurwa wyjdziemy?!
- Nie wiem.
- A z kąd wy się tutaj wzięliście?
- Przez drzwi weszliśmy. Te tutaj, za tobą.
Panie Boże, ja cię proszę. Oni nie weszli przez te drzwi… to jest okno.
Cukrusia się wkurzyła i kopnęła w linę i coś tam drgnęło…
Dobra, Liam wziął Dywana za ręce, Louis za nogi i wyszliśmy przez okno, zwane drzwiami. Stanęliśmy na balkonie i zauważyliśmy, że Harry już lepiej się czuje. Bełkotał jak moja babka. Udało się nam jakoś zejść po schodach pożarowych. Wszyscy zeszliśmy, ale Harry troszeczkę siępoturbował. No cóż… Przyda mu się to w życiu. Było ciemno jak w dupie. W końcu to 5 nad ranem. Przeciągnęłam się, ale stanęłam jak wryta, gdy przed nami znowu zatrzymał się ten sam czarny samochód. Zoe ogarnęła sytuacje i wrzasnęła na cały głos:
- GWAŁCICIELE! – rzuciła kamieniem i uciekła do krzaków. Ja starając się zachowywać jak najbardziej normalnie, zaczęłam się cofać za Liama oraz w stronę krzaczorów, gdzie Cukrusia puściła się biegiem upośledzonego murzyna do drzwi. Yolo. Już miałam za nią pobiec, ale ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam, a tam jakiś chłopakz ciemnymi wlosami i czarną beanie. Walnęłam go w pysk z piąchy i wrzasnęłam:
- WAL SIĘ PEDOFILU! – rzuciłam się w stronę penthouse’a. Jego reakcja była epicka. Takie WTF?! Ja wiem, że gwałciciele są zaskoczeni, gdy my reagujemy, no ale cóż… Biegłam, ciężko dysząc po schodach. Dobiegłam na nasze piętro ani razu się nie zatrzymując.

Zoe’s POV:
BOŻE. JA PIERDOLE… To ci zboczeńcy! Te pedofile! Ten czarny samochód. Oni nas cały czas gonili, tą swoją czarną furą pedofili-gwałcicieli. Ciekawe ile już było tych biednych dziewczyn. Ale ja się nie dam! Ja byłam na szkoleniach! Pamiętacie to! Chociaż nie… to było w podstawówce. Ale byłam! To oni tą windę zatrzasnęli! Chcieli nas tam zgwałcić! Ale się nie dałyśmy! Ja miałam paralizator! Tak!! Ja go zawsze noszę. I wszędzie! Ale…

……

G D Z I E      J E S T      A M Y ?!

Porwali ją? Zeżrą ją żywotem! A ten chuj Liam i Gnom to pewnie z nimi sojusz mają! BOŻE… Harrego też zgwałcili. Co robić!? I nagle słyszę dyszenie. Wyciągnęłam swój paralizator. Gotowa do wystrzału, patrzę, a tam, zlana potem i zdyszana Amy.
- Jezus Maria! Jak ja się bałam no do kurwy nędzy. Nie ładnie tak straszyć!
- Jak dziecko – wysapała – daj mi piciu.
- Dobra – weszłyśmy do mieszkania chichocząc jak dwie hieny i podeszłyśmy do kuchni. Usadowiła się przy jednym hockerze, a ja jej nalałam wody. Poszłyśmy do salonu z naszym piciem (sok pomarańczowy z wódką).
- No to opowiadaj czemu cię tak długo nie było.
- No więc wyskoczył mi taki pedofil-gwałciciel i on wyglądał jak nooo… ten.. nie sprzedawca w sklepie tylko… muzułmanin!
- Wyznawca Allaha!
-Tak!
Nagle usłyszałyśmy dobijanie do drzwi. Takie samo jak ksiądz chodzi po kolędzie. Podskoczyłyśmy przerażone. Co to, ksiądz?! Pukanie nie przestawało.  Co, kurwa, ministrantów nie mają?! W końcu otworzyły się drzwi, a w nich pojawili się Gnom, Wykładzina i Pan Muskół.
- Siema panikary! – nie mogłam już z tymi debilami wytrzymać, to po prostu zatrzasnęłam mu przed nosem drzwi.
- Przyjdźcie jutro!
Oczywiście, zapomniałam zamknąć drzwi na klucz i TUP (Trójka Upośledzonych Pedofili) z impetem weszli do środka.. Moja przyjaciółka wyszła z łazienki w samym szlafroku. Gdy zobaczyła naszych „gości” zaczęła się drzec i wbiegła tam z powrotem.
- No nie chowaj się sukoo – Louis ty ciulu… nie było to mądre. Drzwi z łazienki się otworzyły i omal nie wypadły z zawiasów.
- Co powiedziałeś? – szczerze, wyglądało to epicko; Amy w szlafroku… samym, idąca prosto na Gnoma, bardzo wściekła. Poza tym ma czarny pas z karate (nie pytajcie jakim cudem).  Podeszła do niego, uderzyła go z liścia, kopnęła go, tak że spadł na kolana i zaczęła go okładać pięściami po całym ciele. Ja i Liam rzuciliśmy się w stronę tej dwójki z szaleńczą prędkością, tak że nawet żółw by nas wyprzedził, i zaczęliśmy odciągać Amy od Gnoma-Idioty. Choć nie były to zbytnio stanowcze ruchy. W końcu udało się. Mr Muskół trzymał Jednorożca, który dalej próbował się wyrwać, lecz niestety na próżno.
- Uspokój dupę – próbowałam ją ogarnąć. Chyba mi się to udało. Świetnie. Jednak ostatecznie zawlokłam ją do łazienki i tam się z nią zamknęłam.
- Zamknij oczy.
- Jeśli chcesz rozwiązywać szlafrok i wpuścić chłopaków to masz problem zdziro pierdolona !! Yhmmm- bosze jak dziecko w przedszkolu to samo było....
- Nie, Jezu. Nie jestem taka, ja jestem twoją bestie Cukrusią..
- Taa – powiedziała, ale zamknęła oczy.
- Policz do 10-ciu.
-Raaaz… Dwaa… - doliczyła do 10 i otworzyła oczy.
- Teraz je zamknij znowu i policz do 40 Wykładzin…
- Nie każ mi o nim myśleć! Co ja jestm!? Dziwnie do pieprzenia Stylesa ?!?
- No doobra, dobra – wyszłyśmy z łazienki, a tam stoją Cris i Marcus rozmawiali z chłopakami. O Boże… Ale my mamy pierdolne szcęście normalnie odpały... Godzina coś koło 7 rano a oni już przylecieli... NORMALNIE JAK NA SRAKE DO KIBLA !!!! A JAK TRZEBA BYŁO NAS RATOWAĆ TO CHĘTNYCH NIE BYŁO.. Ja umyrę, wykorkuje kopnę w kalendarz i te sprawy... Wiecie o co mi chodzi No nie ?!? Jak się Harry ta ciota nie umie znaleść, ciekawe czy każda wykładziną jest taka aspołeczna jak ON ?!? No bez jaj żeby tak się nic nie odezwać, ja wiem że jestem piękna No ale.....
-Z drogi pierogi królowa kutasów przypierdoliła z kibla - oł je i kto tu robi wielkie wejście?? A kto a ja.. Na kolana kurwy !
- Um umc Księżniczka kopania dupy Gnoma przyszła- oł je BEJBE jaki pocisk Amy. Normalnie królowa wielkich wejść i ciętej riposty.. I teraz ogranęłam że atmosfera między TUP i naszymi chłopakami jest dość napięta.....
******************************************************************************************************************************************************************
HELLO BEJBE :)
Z tej strony Jade i Zoe :) Z rozdziałem było troszeczkę komplikacji ale dałyśmy radę :)
Jak myślicie czemu Perski dywan jest taki aspołeczny ?? Co myślicie o sytuacji w windzie ?? Z Kim będzie Amy ?? Narazie nic nie wiadomo ;) I kto był w tej futrze i kto był ty. Dziwnym osobnikiem ??
 KONIECZNIE NAPISZCIE KOMCIE KTÓRA BOHATERKA TO WASZA ULUBINICA !!
PAMIĘTAJCIE ŻE ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIE CO SOBOTĘ :)

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 2

Amy's POV
Szybko pobiegłam do domu, po drodze wywalając się z milion razy. Już widzę te okładki w gazetach "Wywaliła się milion razy. Czy to wina jej butów, czy tego że jest głupia?" O tak bejbe, Mam przerąbane. Wbiegłam do windy, a tam cała wycieczka szkolna naszych kochanych faneczek. (Co zrobisz jak nic zrobisz?) Ani uciec ani się rozpłynąć w powietrzu. Jestem w tak zwanej dupie. Napiszę do Zoe, żeby mi otworzyła drzwi, albo kupiła ładną trumnę, bo nie wyżyję!
- Dziwko masz czydziści sekund, żeby otworzyć mi drzwi albo organizuj mi pogrzeb.
- Dobra, czydziści. 
Gdy mnie zobaczyły rzuciły się na mnie. Jedna złapała mnie za ucho i zaczęła ciągnąć.
- ZOSTAW JE! ONO JEST MOJE! - co za zdzira - NIE ROZUMIESZ!?
Gdy winda zatrzymała się na naszym piętrze, spierdoliłam przez otwarte drzwi do naszego mieszkania. Och, Zoe. Pierwszy raz zrobiłaś coś porządnie. Dobra. Wygrałam życie. Klękać miotły. Joł. Z trudem zamknęłam drzwi i jeszcze krzyknęłam przez drzwi coś niezrozumiałego do fanek, co miało brzmieć jak "fuck you". Idę dalej i patrzę. Nikt mnie nie wita w drzwiach. Co to ma kurwa być? Przyszła wasza królowa! Dobra... Nevermind* Idę dalej ruszając swym królewskim tyłkiem po mieszkaniu, ale dalej ich nie widzę. CO DO KURWY? Zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać (co ja jestem, sowa czy chochlik?) Nagle słyszę pojękiwania Dywanu i Cukrusi. EEEEE... COO? No bitch please. Ruszyłam moim sprintem kaleki do pokoju Zoe po drodze biorąc moją miotłę. Trzeba być przygotowanym na wszystko (O.O). Otworzyłam drzwi kopniakiem z półobrotu (jak Chuck Norris. Jestem jego... ee... no teges... CÓRKĄ! Hehe. Joke. Fajnie to brzmi, ale nie). Patrzę i nie widzę nic niepokojącego. 
- CO DO KURWY NĘDZY?! - oni "najnormalniej" skakali sobie po łóżku i jęczeli... A teraz leżą na ziemi patrząc na mnie i miotłę - Ha-ha bardzo śmieszne Dywan.
- Spierdalaj - oooo. Chyba Mistrz Ciętej Riposty się uaktywnił i chyba trafiłam w czuły punkt. JEDEN-ZERO DLA AMY! BOOM HEADSHOT. Postanowiłam się odpłacić mu tym samym.
- "spierdalaj" to chyba powiedziała twoja matka do ojca jak cię robili!
- Uważaj dziewczynko - wooow - gdyby pies nie wyprzedził mnie na schodach, mówiłabyś do mnie tato.
W tym momencie Cukrusia postanowiła się uaktywnić.
- Dobra, przestańcie! Dywan zamknij się - już miałam jej pogratulować, ale mi przerwała - Jednorożec, wiem co chciałaś powiedzieć.
Co do kurwy? Po czyjej ona jest stronie?! Mojej czy tego Loka? Jeszcze mu te jego włosy wyprostuję. Uwaga. Dywan popatrzył na moją przyjaciółkę innym wzrokiem. Wzrokiem pedofila-księdza-gwałciciela. Lol. Udało mi się cyknąć fotę. 
                             
I nagle wydusił ze swoich ust (jak on w ogóle ośmiela się do mnie mówić?)
- Przepraszam - hahaha dobre. Prawie ci się... WTF? Postanowiłam szybko zmienić temat.
- Zobaczyłam Ogłoszenie. Koledzy cię szukają.
- OOO. Zainteresowali się mną. 
RUDA TAŃCZY JAK SZALONA... Cukrusia szybko zerwała się do telefonu, a ja i Dywan staliśmy w niezręcznej ciszy. Nagle usłyszałam jak moja przyjaciółka świergocze do telefonu jakieś gówno typu "Czeeeść Criiis". Spojrzałam na Loczka. Miał minę smutnego, zbitego szczeniaczka...
O
M
G
ONA 
MU
SIĘ
PODOBA!
UMIERAM ZDYCHAM, UMIERAM, ZDYCHAM, UMIERAM, ZDYCHAM, UMIERAM, ZDYCHAM.
Nie wiem co gorsze...
Oczywiście w nieodpowiednim momencie moja przyjaciółeczka wbiegła do pokoju, mówiąc, że Cris i Marcus zapraszają nas do kina. Zgodziłam się, bo co miałam odpowiedzieć?
W tym momencie zauważyłam, że Loczek się źle poczuł i poszłam z nim oraz moją besti do kuchni. Zadzwoniłam na numer z ogłoszenia. Poczułam się łagodnie mówiąc dziwnie, bo usłyszałam coś w stylu "pi pa po pu piiii...."
- Halo? - odezwał się niski głos.
- Umm... Hej! Jestem Amy Hurt. Znalazłam twojego kolegę...
- No co ty?! Przespał się z tobą?
- Ja z tym obrzydliwym Dywanem?
- EJ! - odezwał się Lockers.
- Przyjdziesz po niego?
- Wyślij mi adres, będę za 10 minut.
- Ok. Pa.
Wysłałam tej niedołędze nasz adres i czekaliśmy w ciągłym napięciu. Znów zadzwonił telefon mojej psia-psióły. Poszła do innego pokoju porozmawiać z Crisem, a ja zachichotałam uroczo (tak na serio jak świnia, która się dusi), bo Dywanek poszedł za nią i podsłuchiwał. Przecież ja nic nie widzę. Ja jestem ślepą kurą domową. Chociaż szczerze mówiąc, wolę już nawet Loczka od Crisa...
Nagle zadzwonił dzwonek, a ja miałam zaszczyt usłyszeć jak Zoe rzuca swój telefon na łóżko i biegnie swym szaleńczym pędem kulawego. Zaczęłam jej towarzyszyć. Razem biegłyśmy. Ja - upośledzony sprint kaleki, ona - szaleńczy kulawy biegacz. Wyglądało to tak jakbyśmy uciekały przed goniącym nas ciągnikiem, który prowadzi szalony psychopata - gość od polskiego. Loczek leżał na ziemi i się z nas śmiał. Dobiegłyśmy do drzwi, a Cukrusia wrzasnęła na cały głos
- META! PIERWSZA!
Ale mara. Otworzyła drzwi, a tam pokazał się wysoki, przystojny brunet. Mrrał. Czego chcieć więcej. Chyba tylko kasy... najlepiej od niego.
- Cześć... Jestem Liam.
Moja besti wyciągnęła do niego rękę i zaczęła gadać...
- No hejka Zoe jestem, a to jest Amy, moja przyjaciółka.
- Hej.
- OEMDŻI. Wy jesteście te jutuberki?!
- No taak - westchnęłam i zaśmialiśmy się.
Nagle wszedł przepiękny perski Dywan, żeby chyba nam przeszkodzić.
- Ty debilu - powiedział Liam - Jak odkryję, że jesteście w ciąży, reklamacje nie do mnie.
- Haha. OK. Chodź Liaś, idziemy. Dzięki dziewczyny, miło was było poznać - prawie wzajemnie, tylko zupełnie na odwrót...
- Spoko - Zoe, mistrzyni podrywu - Papatki, Loffki, kisski.
Błagam, ludzie, błagam. Zaklejcie jej mordę. Wypchnęłam ją z drzwi i jak normalny człowiek pożegnałam ich. 

Harry's POV
- Ej Liaś Idziemy dzisiaj do kina - stwierdziłem.
- Po co?
- Hmmm.... Jak myślisz... Po kartofle?
- No przyznaj się, która ci się podoba? Amy czy Zoe?
- Ta Amy mi się podoba? Ta wredna wampirzyca?! 
- Czyli jednak Amy?
- Nie, kurwa, Zoe - kurwa, przyznałem mu się.
- No, jak zamierasz ją wyrwać?
- Wyrywa to się kwiatki w parku.
- To o której?
- O 17.
- Spoko. To chodźmy do domu się przygotować.

Zoe's POV
- OEMDŻI, OEMDŻI, OEMDŻI. 15.30! STARA! PRZYGOTOWUJEMY SIĘ! - chodziłam w kółko po dużym pokoju i darłam się na nią.
- IDĘ SIĘ PRZYGOTOWAĆ, NIE PRZESZKADZAJ MI - po czym zamknęłam się w pokoju i udawałam, że mam cały świat w dupie - no chyba, że przyjdzie Harry - mruknęłam.
Po równych 30 minutach przygotowywaniach się wyglądałam tak:
Wyszłam z pokoju i zobaczyłam moją przyjaciółkę, czekającą na mnie i ubraną tak:
Wyszłyśmy z naszego mieszkania i zjechałyśmy windą na dół. Oczywiście musiałyśmy się po raz ostatni poprawić w lusterku. Wyszłyśmy przed penthouse i akurat podjechali Murcus i Cris. Wsiadłyśmy do samochodu.
- Siema laski, wbijacie? - Marcus obniżył szybę i z szerokim uśmiechem się zapytał.
- No jasne.
Szybko dotarliśmy do kina. 
- Wysiadajcie, ja znajdę jakieś miejsce i do was dojdę - jakie poświęcenie Marcus... Gdy tylko wysiadłam z samochodu zaczęłam narzekać, że bolą mnie nogi, to Cris wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę kina. Amy zaczęła śmiać się jak świnia i robić nam zdjęcia. Jakoś udało nam się wejść przez drzwi, a w budynku mój chłopak postawił mnie na ziemię. Zaczęłam iść jak kaleka.
- Chodzisz jak kulawa suka, która szuka hydrantu.
- Bardzo śmieszne
- Ucz się, ucz, bo nauka to do potęgi klucz.
- Kto ma dużo kluczy ten jest woźnym.
Sama zaczęła iść tyłem, aż nagle na kogoś wpadła. Zaczęłam się zwijać ze śmiechu, lecz powstrzymałam się, przed położeniem na podłodze. Chłopak, na którego wpadła Amy okazał się tym samym niskim brunetem, który eeeeee no nie wiem co?? ale oki.
- No Siemeczka- walnęłam do nieznajomego 
-No hej- poruszył dziwnie brwiami jak jakiś zboczeniec. 
- Jesteś tu sam??-  No Amy jak ty możesz tak żyć ?
- Na razie tak, ale wszystko może się zmienić - słuchaj, już cię lubię gościu.
Nagle gwizdną jak na psa i obok niego pojawił się Liam. WTF?!
- Heja dziewczyny. My się chyba znamy - powiedział z szerokim uśmiechem.
Pacnęłam się w czoło.
- No co ty nie powiesz?
- Nie ma nigdzie Dywa... ee... Harrego? - Amy mistrzyni. Brawo.
- Harry jest yy... no tam... w kiblu... a nie! Jest za tobą!
Odwróciłyśmy i rzeczywiście, za naszymi plecami stał Harry. Wyglądał jak Żyd, który się skrada do kibla bo ma biegunkę. Rzucił się na mnie udając dziecko, a akurat w tym momencie musiał przyjść Cris. Ja to mam szczęście!
- Zoe?
- Emm... no hej! To jest Harry, mój kuzyn i musiałam mu pomóc wczoraj, bo znalazłam go w nocy, bo leżał na żwirze...
- To nie był żwir! To był bruk! - tak, Amy, dziękuję za wsparcie.
- No i jako dobra kuzynka musiałam wspomóc biednych w potrzebie. Wzięłyśmy go z Amy do naszego domu.
Harry zrobił minę szczeniaka i udawał, że zadzwonił mu telefon i odszedł na bok. 
- No... doobraa - Cris, ale jesteś łatwowierny. 
- Dobra chodźmy na ten film, bo się spóźnimy - Amy, ty to masz wyczucie czasu.
- No ja jeszcze do kibla muszę bo ten... okres mam i... no ten teges zaraz przyjdę - i odbiegła do kibla.

Amy's POV
Gdy tylko straciłam ich z oczu, pobiegłam do Dywanu aka Harrego. Znalazłam go na zewnątrz. Siedział i patrzył przed siebie. Podeszłam do niego.
- Podoba ci się?
- No... dzisiaj jest słonecznie chociaż chyba za chwilę będzie padać. 
Usiadłam obok niego.
- A teraz serio, podoba ci się?
Chłopak westchnął.
- Tak. Ale wiem, że ma chłopaka- O boże nie lubię go ale jest słitaśny awww
- A ja nie lubie tego całego Crisa ... On jest do dupy i ma cipe na monety... Wole ciebię - Chopaczyna spojrzała na mnie i ryknęła śmiechem starej kobyły cygana.
- Więc jeśli tak musimy założyć tajne stowarzyszenie... co powiesz na hmmm, może Kucyki Loki ?- jego do reszty pojebało?
- Oryginalne.
- Wiem.
- Mam pomysł! - siedziałam i tak na prawdę nad tym myślałam - One Direction!
- OO! Tak! 
Chwilę tam siedzieliśmy i rozmawialiśmy, aż nagle podskoczyłam, gdy drzwi za nami się otworzyły i wyszli nasi przyjaciele. Harry zobaczył coś czego nigdy nie powinien widzieć... Bosze Zoe WHY ?? 
- Hmm... no tak... Jakoś to będzie - szepnęłam do Harrego i podeszłam do Marcusa.
Cukrusi właśnie odbiło się colą, Cris zaczął się śmiać jak palant, a Harry uśmiechnął się tylko do niej.
***************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
Witamy po 3 rozdziale ;P 
Jak wrażenia?
Jak myślicie, co będzie z tym naszym Perskim Dywanem? :)
I co będzie z One Direction ?

Dla nieogarów XD
*nevermind - nie ważne 



sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 1

Zoe's POV
Udało nam się dojść na głównego pomieszczenia bez dalszych wywrotek. Usiadłyśmy na honorowych miejscach... W końcu wywołali nas do odebrania nagrody. Oł jee bejbe klękać szmaty. Weszłyśmy na podest do tego prowadzącego i Amy odebrała nagrodę... Wzięła to do rąk i idiotka nie wiedziała, że coś takiego jak mikrofon jest włączone i powiedziała:
-Do kurwy nędzy, ale to ciężkie...- I wszyscy wybuchnęli śmiechem. Co za wiocha. Błagam. Ja chcę zniknąć. Zabijcie mnie. Nie. Chce. Żyć. Potnijcie mnie na kawałki. Mamy swoje pięć minut i szybko przejęłam mikrofon, bo by coś jeszcze powiedziała.
-Ymm... Dziękujemy za tę nagrodę... I ona na serio jest ciężka... No ale cóż... Dziękujemy Wam, na prawdę to doceniamy - uśmiechnęłam się jak pedał i jak najszerzej potrafiłam. Wszyscy zaczęli bić brawo. Ja to mam talent. Zeszłyśmy w końcu z tej cholernej sceny - Boże, Amy... Cioto... Uchlejmy się i idźmy do domu.
-Z wielką chęcią i też cię kocham.

Amy's POV
Ale wiocha. Chyba się zaraz zesram. Idziemy na jakieś shoty i do domciu. Nie zauważyłam kiedy doszłyśmy do jakiegoś baru i Zoe zamówiła dla nas drinki. Zauważyłam, że moja przyjaciółka obczaiła chłopaków z lokami... Mówiłam już, że ona kocha WSZYSTKICH loczków? Grubych, chudych, głupich, mądrych, brzydkich, ładnych, idiotów - jak ona... Można tak w nieskończoność.
Po trzydziestu minutach chlania spiłyśmy się w 3 dupy.
-Może pójdziemy do domciu?!?- spytała schlana Zoe....
- Okej - tylko się zgodziłam... Nawet nie wysilałyśmy się, żeby dzwonić po taksówkę.
-EJJJ... Jak się nazywa koń w pociągu? - wybełkotała Zoe.
-Nie wiem dzifko.
-KOŃDUKTOR
 Szłyśmy dalej, my Magiczny Duet Debili (w skrócie MDD) i śmiałyśmy się z naszych "sucharów".
-Jak się nazywa płacz raczka?
-Jok? - wieśniaczka?
-WYCIERACZKA! - chwilę siedziałyśmy cicho, aż przypomniałam sobie:
-Mojżesz, ile ryb dziennie łowisz? - spytałam ją i lekko się zatoczyłam.
-Apostołowie - i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Szłyśmy sobie dalej, gdy nagle mój czujny wzrok dostrzegł coś na chodniku...
-PATRZ! ŻUL LEŻY NA ŻWIRZE!
-TO JEST BRUK CIOTO - #suchartime lmao - Ale gdzie...?
-Bożeee - i skierowałam jej łeb w stronę tego czegoś. Zoe szybko zeskanowała wzrokiem element leżący.
-Przecież... ON MA LOKI! - i rzuciła się na niego, chwytając go za nogę.
-Kurwa - Loczek wymamrotał - kurwa, puść moją nogę. Booliii.
 Zaczęłam ją odciągać od niego. Gdy tylko mi to się udało, moja przyjaciółeczka się wyprostowała i popatrzyła na mnie.
-Weźmiemy goo? Proszę, proszę, proszę proszę, proszę - COOO?
-Ugh... No dobra... - A co mi tam.
Podniosłyśmy go i zaniosłyśmy do naszej windy.
-Ciężki jesteś - powiedziałam do niego.
-A ty jesteś gruba - odpowiedział mi. Woow. Ej mistrzu, naucz mnie takich ripost. Ale co..?
-co kurwa?
-Jajco w rowie!!!!!
-Dobra nieśmy go do gościnnego- powiedziałam do mojej besti- szybko bo nam tu zaśnie!
-Ja chce spać z nim! - boże jak zwykle zachowuje się jak dziecko.. no kurwa zepnij dupę Amy dasz rade postaw się tej idiotce.
- NIE możesz jesteś pijana
- Wcale nie jestem pijana tylko jestem Zoe Cukrusia....
Ja pierdziele, normalnie umrę z ta idiotką... muszę ją zanieść do łóżka, tak to dobry plan bardzo dobry
-Chodź Zoe zaniosę cię.
Zoey's POV
Amy zaniosła mnie do łóżka, przykryła kocem pod sam nos.
- Dobranoc zdzioro- powiedziała do mnie ta małpa
- Spierdalaj- odpowiedziałam i zamknęłam oczy
Wyszła z pokoju, po chwili wróciła i położyła coś na nocnym stoliczku, znów wyszła i zamknęła drzwi za sobą. Otworzyłam oczka i zobaczyłam że były to tabletki na ból głowy i szklanka wody...
Nagle usłyszałam krzyki i przekleństwa typu;
"BIER TE ŁAPY" " GDZIE TY MNIE DOTYKASZ'' "OGARNIJ DUPĘ" i tak dalej przez 30 minut.
Boże jednorożcu ( tak ochrzciłam moją przyjaciółkę) nie krzywdź mego lokowatego królewicza mistrza ciętych ripost! Nagle to wszystko ucichło. Odczekałam jeszcze 15 minut i usłyszałam jak Amy gasi światło i idzie spać. ostrożnie wstałam ż łóżka, poszłam do swojej łązienki ogarnęłam dupę i mordę zdjęłam ubrania ubrania z gali i ubrałam się w to:
Wyszłam z kibla i na palcach ruszyłam na palcach do pokoju Lokowatego osobnika płci męskiej. Inaczej mistrza ciętej riposty- Jak on do bidy ruskiej ma na imię ?!?
Położyłam się obok niego, wtuliłam w jego klatę zaśmiałam jak świnia i odpłynęłam do krainy tego jebanego mordeusza.
                                                                         +RANO+
Amy's POV 
Wstałam...... Jezus czy muszą istnieć te jebane, skacowane poranki ?!? No nic nie poradzę muszę się jakoś ogarnąć i przeżyć ten głupi dzień. Po godzinie siedzenia pod prysznicem i ogarniania się wyglądałam mniej więcej jak człowiek czyli jakoś tak:
Udałam się do pokoju Loczka żeby sprawdzić co z nim i dowiedzieć się jak on to się zwie.
Wchodzę i nagle zamarłam,nie często mi się to zdarza 
- ŁO KURWA!! CO DO CHUJA ?!?!
W tedy oboje się obudzili i padli z łóżka. Zoe jak zwykle szybko otrzeźwiała i szybko stanęła na nogi. Loczek zaczął krzyczeć jak bab, którą gwałcą. Obje zaczęłyśmy się śmiać jak idiotki czyli MDD ( MAGICZNY DUET IDIOTÓW) 
- Amy to nie jest to o czym myślisz a ja dobrze wiem o czym myślisz ty mała zboczona dzido!
- No to niby o czym myślę?!? - haha i co nauczyłam się ciętej riposty o dlatego gnoma z burzą włosów
- Dobrze wiem o czym mówię! Nie udawaj głupiej ciulu
- Ale ja nie udaje..- Zoe przwróciła oczami 
- Ummmm hello gdzie ja do chuja jestem ?!?
- Jakbyś nie zauważył przyniosłyśmy twoja dupę do naszego zajembistego domu !!- Strasznie się wkurzyłam 
- A tak w ogóle Harry jestem...
Wow no nareszcie brawo geniuszu.Boże ja ta kretynka się na niego patrzy jak krowa na malowane wrota... On wcale nie jest taki boski wygląda tak;
Potem zaczęliśmy rozmawiać w miarę normalnie i po kilku minutach ja i Cukrusia zaprosiłyśmy go na śniadanie. Zoe przebrała się i umalowała  bo przecież jak mogło być inaczej.. Wyglądała tak;

 Odkrywczo zauważyłyśmy ze nie mamy nic do żarcia, i oczywiście mnie ta idiotka wysłała do sklepu bosze........
                                                                       + 30 minut później+
Wracam sobie spokojnie ze sklepu, Gdy nagle na słupie widzę kartkę z ogłoszeniem:
                                                                              UWAGA!!
ZAGINĄŁ CZŁOWIEK O IMIENIU: HARRY NAZWISKU ; STYLES WZROŚCIE; DUŻYM
DŁUGOŚĆ; BARDZO MAŁY ( REKLAMACJI NIE PRZYJMUJEMY) JEŻELI SPOTKAŁAŚ TAKĄ MORDĘ ( WIEMY ŻE TO RACZEJ NIE FACET MÓGŁ GO PORWAĆ)
ZADZWOŃ; 698-654-712
CZEKAMY !!!!
Szybko zrobiłam zdjęcie ogłoszenia, zapisałam numer i pobiegłam do domu....
================================================================================================================================================
Hejka:) to my znowu ;)  No więc jest pierwszy rozdział :) jak wa się podoba ?? Jak myślicie co stanie się z MISTRZEM CIĘTEJ RIPOSTY? Co Harry i Zoe robili w domu pod nieobecność Amy? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów ? UWAGA pod numer podany w ogłoszeniu proszę nie dzwonić bo same nie wiemy kogo on jest :)
Ciekawostka o rozdziale: 
Rozdział piany przez telefon :) nie mogły się spotkać niestety :(
                                          Dziś to na tyle :) Ciao baby 
                                                                                                                    Jednorożec i Cukrusia :)







Prolog

Amy's POV
-Pospiesz się! - wrzasnęła na mnie ta idiotka. Wspominałam już jak bardzo nienawidzę mojej najlepszej przyjaciółki?
- Już... 
- Jesteśmy spóźnione, przez ciebie! - uhg. Ona się nigdy nie zamknie.
- Już biegnę... Boże - tak ciężko zrozumieć, że próbuję pomalować się i wyglądać jak normalny człowiek, a nie jak jakiś żul Wiesiek spod sklepu?
- CHODŹ KURWA, WINDA SIĘ ZAMYKA! - aaa... mieszkamy w penthousie i całe ostatnie piętro jest nasze. Hehe. 

Zoey's POV
-CHODŹ KURWA, WINDA SIĘ ZAMYKA! - ja pierdole... Całe życie mi mija. W co ona się ubrała... nie może się ubrać lepiej ode mnie - Hmmm... Amy?
W końcu przyszła. Była ubrana tak,    
A ja tak
I jest gitez. Chyba możemy iść na galę. Już chcę dostać tą nagrodę za najlepszy kanał na YT. 
Zjechałyśmy windą na dół, gdzie czekali na nas nasi ochroniarze. Ogarnęłyśmy, że to jest takie wkurzające... Wszędzie te fanki, ochroniarze, fanki, ochroniarze i tak w kółko. No ale cóż. Trzeba zapierdalać z wiatrem. Wsiadłyśmy do limuzyny. 
- Ło japierdole - Amy, jak zawsze optymistka - Wyglądamy jak dziffki... - specjalnie przeciągnęła to "f" co brzmiało epicko.
- Amy jak ty coś pierdolniesz... - westchnęłam ze śmiechem
- Marchew się skończyła.
- My nie jemy marchwi - Boże, co za idiotka.
-Co z tego, skończyła się - popatrzyła na mnie tym swoim wzrokiem psychopaty i wybuchnęłyśmy śmiechem
-HUEHUEHUE AŻ SIĘ POPLUŁAM - ludzie ratujcie mnie.
-Łooo, dojeżdżamy... Ta pizda jest ładniejsza ode mnie. Już jej nienawidzę...
-Ale przecież my się kochamy - powiedziałam.
-Nie o to-bie, Cukrusiu - Tak, to moje "drugie" imię, które wymyśliła mi kochana Amy (czujesz ten sarkazm?)

Amy's POV
Podskoczyłam, gdy zadzwonił iPhone Zoe. Jej zajebisty dzwonek... "RUDA TAŃCZY JAK SZALONA". Poparzyłyśmy na siebie i od razu zaczęłyśmy śpiewać, drzeć się i tańczyć do tego, aż się skończyło, co oznaczało iż Cukrusia nie odebrała telefonu. W tym momencie mój zadzwonił... "JA JEŻDŻĘ CZINKŁECZĘTOO, W HOLENDERSKIM GAZIE. WSIADAJ NA KANAPIE, JAK NIE NO TO NA RAAZIEE. WIESZ O TYM, BEJBE" ... tym razem odebrałam iPhona, no bo cooo, może to coś ważnego?!?........Albo nie to tylko nasz Menager znów coś pierdoli że się spóźniamy. Gówno nas to obchodzi więc się rozłączyłam. W końcu byłyśmy gotowe, aby wysiąść. 
-Wysiadamy z tej furmanki, lalki - Zoe walnęła sucharem. Normalnie suchartime. Chyba czas na mnie.
-Nie należy wierzyć Ruskim! Idziemy na podbój świata! - yolo. Obie wyszłyśmy z limuzyny śmiejąc się jak idiotki z downem. Ruszamy ku przygodzie po czerwonym dywanie. Zoe, mistrzyni skoordynowania i ćwiczeń ruchowych, wyszła z limuzyny, po czym oślepił ją blask fleszy i wypierdoliła się na dywanie. Zwijając się ze śmiechu, ja i jeden z ochroniarzy, ruszyliśmy jej na pomoc. Ochroniarz wyciągnął ku niej rękę, chwyciła ją, po czym wywaliła go i sama wstała. Idziemy dalej, nic się nie stało, nikt nic nie widział. Przecież tu nie ma żadnych paparazzi. 
=====================================================================
********************************************************************************************************
JEŚLI JESTEŚ TAK HARDCOROWY I DOTARŁEŚ/AŚ DO KOŃCA, CONGRATULATIONS!
********************************************************************************************************=====================================================================
No więc siemanko. Witają was Cukrusia i Jednorożec ;>
YOLO SWAG BITCHES
Może trochę o nas Was przynudzimy...
Jesteśmy świrnięte i dobrze o tym wiemy, ale nie udamy się do żadnego psychologa ani psychiatry.
Więc jesteśmy dwie i tylko dwie.
Aaaa... Piszą to:
*Cukrusia - _anga69_
*Jednorożec/Unicorn - interviever
Postanowiłyśmy stać się fejmowymi pisarkami ff. Dla niepoinformowanych będzie to ff o 1D, ale chłopcy NA RAZIE nie będą sławni... 
Od razu informujemy, że nas w tej zajembistej produkcji zagrają Zoe (Zoella) - dziewczyna z youtuba i Jade Thirwall - jedna z Little Mix. 
Rozdziały powinny pojawiać się co sobotę.
 Jakieś pytania piszcie do nas na Twitterze.
Loffki ;*